,,Ojczyzna to przede wszystkim naród, a potem państwo"
~Roman Dmowski
Zamieszczone wyżej słowa Romana Dmowskiego wydają się mądre i światłe: wręcz stworzone do powtarzania ich na pogadankach dotyczących patriotyzmu. Wynika z nich jeden wniosek: poczucie wspólnoty narodowej jest ważniejsze niż prawnie usankcjonowane istnienie państwa. My, Polacy, z pewnością zgodzilibyśmy się z tym twierdzeniem z racji tego, że nasi przodkowie przez 123 lata musieli podtrzymać naszą świadomość narodową w nadziei, że Polska wróci kiedyś na mapy Europy. Z nieco innymi problemami musieli radzić sobie Uzbecy, Tadżycy oraz mieszkańcy pozostałych państw Azji Środkowej, które przed 1991 rokiem należały do ZSRR. Ich świadomość narodowa dopiero kiełkuje, na dodatek z wielkimi problemami i wątpliwościami. Do jednej postaci historycznej przyznaje się kilka państw, a młodzi ludzie są zagubieni. Jeśli matka pewnego chłopca pochodzi z Kirgistanu, ojciec z Rosji, a on sam mieszka teraz w Tadżykistanie to kim on jest? Rosjaninem? Tadżykiem? Kim?
Problemy społeczne tego regionu świata były jednym z powodów ściągania do niego hord turystów i podróżników, zwłaszcza tuż po rozpadzie ZSRR. Jednym z nich jest Colin Thubron, niezwykle ceniony brytyjski pisarz zajmujący się głównie literaturą podróżniczą. W 2008 roku magazyn The Times zaliczył go do grona pięćdziesięciu największych powojennych pisarzy brytyjskich. Już od bardzo dawna chciałam zapoznać się z twórczością tego prozaika. Udało mi się to za sprawą jednej z jego książek o znaczącym tytule - Utracone serce Azji.
Utracone serce Azji to relacja Thubrona z jego podróży po państwach Azji Środkowej. Książka jest częścią serii wydawniczej Orient Express Wydawnictwa Czarnego, która kusi wspaniałymi i niezwykle klimatycznymi okładkami. Fotografia mężczyzny na koniu strzegącym swojego nędznego dobytku na pustkowiu jest udaną zapowiedzią tego, co czeka potencjalnego czytelnika, gdy ten zdecyduje się przeczytać tę książkę.
Kirgistan, Uzbekistan, Tadżykistan to jedne z przystanków, w których w trakcie swojej podróży zatrzymał się Thubron. Państwa te mają ze sobą wiele wspólnego. Tyle samo je różni, więc opisanie ich jest wyzwaniem dla każdego podróżnika-pisarza. Thubron skupił się na scharakteryzowaniu społeczeństw tych państw, nie zaś na obiektach turystycznych czy lichych ciekawostkach. Największe piętno na mieszkańcach tych krajów odcisnął ZSRR i jego polityka. Po rozpadzie tego sztucznego państwa ludzie, zarówno młodzi jak i ci starsi, często weterani II wojny światowej, czują się zagubieni i oszukani. Thubron nie spotkał na swojej drodze ani jednego człowieka, który bez problemów radziłby sobie w nowym świecie.
Ważnym elementem Utraconego serca Azji jest historia. Ta najdawniejsza, której przedstawicielami są brutalne hordy Czyngis-hana i ta nowsza, której reliktami są szczątki niezliczonych pomników Lenina. Dla osób niezainteresowanych tematem taki natłok informacji może być przytłaczający, ale ja, czytając je, byłam w swoim żywiole.
Utracone serce Azji to kawał porządnej literatury podróżniczej. Nie przebrniecie przez tę książkę w jeden wieczór. Polecam ją czytelnikom, których nie odstraszają suche opisy, natłok faktów i nie najłatwiejsze do przełknięcia historie. Azja Środkowa wymaga poważnego podejścia do tematu, co Thubron zrozumiał i do czego w swej książce się dostosował. Jeśli lubicie tego typu książki, śmiało sięgajcie po ten tytuł, natomiast jeśli macie ochotę na chwilę zapomnienia przy lekkiej lekturze, Utracone serce Azji nie jest tytułem, po który powinniście sięgnąć, chyba że lubicie wyzwania.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Odkrywamy białe plamy, Tea Time z Corridą, Nie tylko literatura piękna, Z literą w tle, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu i Jasna strona mocy.