wtorek, 18 lutego 2014

,,Domyślam się, oczywiście, że interesuje panią mój mąż, bo przecież nie ja"

Woolf to banalne nazwisko. Nigdy nie zwróciłabym na nie uwagi gdyby nie towarzyszące mu w jednym z przypadków imię - Virginia. Virginia Woolf


Marzę o zdobyciu wszystkich dzieł tej pisarki i umieszczeniu ich na honorowym miejscu na mojej półce. Z racji tego, że pod słowem ,,marzę" zawsze przemycam wyrażenie ,,moim celem jest" zabrałam się już do kolekcjonowania tych tekstów. Moją pierwszą zdobyczą jest Podróż w świat, jak się dowiedziałam, debiut tej pisarki. 

,,-To przez te książki - westchnęła Helen, ustawiając na jednej z półek naręcze oprawnych tomów, które podniosła z podłogi. - (...) Jeśli panna Rachel wyjdzie kiedyś za mąż, to niech się Chailey modli, żeby jej narzeczony był analfabetą"

Z opisu na okładce tego wydania wynika, że osią fabuły tej powieści jest kiełkujący romans niedoświadczonej Rachel i początkującego pisarza Terence'a Heweta. Cóż za uproszczenie! Wydawnictwo chyba nie wierzy w swoich czytelników skoro uważa, że tylko tani flirt jest w stanie przekonać ich do sięgnięcia po daną książkę. 

Oto mój opis fabuły: grupa mniej lub lepiej zapoznanych ze sobą ludzi wyrusza w podróż do Ameryki Południowej. Jedną z podróżujących jest dwudziestoczteroletnia, niewiele wiedząca o życiu Rachel, dla której ta wyprawa jest niesamowitą okazją do zasmakowania życia innego niż z gderającymi ciotkami. Na statku oraz w porcie Santa Marina dziewczyna spotyka wiele osobistości, którzy, zazwyczaj nieświadomie, w pewien sposób na nią wpłyną. W końcu dziewczyna poznaje Haweta i... nic się dzieje. Przynajmniej na początku. Potem, między młodymi pojawia się nić przyjaźni, która z czasem przerodzi się w uczucie.

Jak już pewnie zauważyliście, fabuła tej książki nie jest zbyt nowatorska. Dziewczyna w towarzystwie rodziny i przyjaciół wyrusza w podróż, nie tylko na inny kontynent, ale i w głąb samego siebie. Typowe... Czy chcę przez to powiedzieć, że nie warto sięgać po tę powieść? Absolutnie nie! Woolf jest mistrzynią słowa, nie akcji. Pod pozorem banalnej fabuły Woolf przemyca wszystko to, czego oczekujemy od mistrzowskiej powieści. Towarzysze podróży Rachel są doskonale zarysowani, żadne ich słowo, gest, westchnięcie, czy wzruszenie ramion nie jest przypadkowe. Dla tych, którzy czytali bestsellerową Panią Dalloway ciekawostką może być fakt, że w Podróży w świat spotykamy się z tytułową bohaterką zanim jeszcze stała się TĄ Panią Dalloway. Przyznam jednak, że moją uwagę zwróciła postać pani Ambrose doskonale lawirującej między życiem na swój sposób, a konwenansami. Świetna postać!

Woolf w mistrzowski sposób pokazała proces emocjonalnego dojrzewania Rachel - dziewczynę onieśmielają doskonale wykształceni, inteligentni mężczyzny, przebojowe kobiety budzą jej podziw, a zarazem przerażenie. Przyzwyczajona do dewocji ciotek bohaterka miota się pomiędzy kilkoma postawami życiowymi, by wybrać tę najlepszą dla niej drogę. Co ciekawe, przez większą część książki, główna bohaterka wcale nie wydaje się być główną bohaterką. Niech to świadczy o dopracowaniu tej powieści i postaci w niej występujących.

Woolf stworzyła w swej książce niezwykły nastrój. Nieco senny, chwilami ożywiany niewymuszonym dowcipem i nutką sarkazmu.  Wyjątkowy styl i język pisarki, którego zalążki obserwujemy w tej powieści, jest jak najbardziej godny uwagi, podobnie jak autorka zasługuje na miejsce w panteonie literackich gwiazd świata całego. Takich debiutów potrzebujemy. Z całego serca polecam!


***

Skoro mowa o debiutach, pragnę wspomnieć o pierwszej książce naszej blogowej koleżanki, Katarzyny Meres. Dźwięki wspomnień to ,,historia zamknięta w formie intymnego pamiętnika, który zawiera poetycki zapis przeżyć, uczuć i myśli kobiety oraz mężczyzny".
Więcej informacji o książce przeczytacie na blogu autorki. 
Życzę wielu oddanych czytelników i sukcesu wydawniczego!




To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

19 komentarzy:

  1. Za każdym razem, jak przechodzę koło tej książki, to mam ochotę ją kupić. Tylko ten opis z tyłu okładki całkiem mnie zniechęcał! Ale może teraz się rzeczywiście skuszę ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam mola książkowego który o Virgini Woolf nie słyszał. Jeszcze nie miałam styczności z jej twórczością, ale zamierzam moje braki nadrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej książki tej autorki ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie sięgnę po oba ze wspomnianych debiutów. Twórczości Woolf jeszcze nie miałam okazji poznać, a "Dźwięków wspomnień" jestem bardzo ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, a to ogromne niedopatrzenie. W "Podróży w świat" podoba mi się już sam tytuł, a także opis fabuły (Twój jest lepszy niż ten na okładce;) Czas poznać Virginię Woolf.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do Woolf nie trzeba mnie zachecac, gdyz uwazam, ze jest swietna pirarka. Ale po przeczytaniu Twojej recenzji jestem jeszcze bardziej zachecona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też jeszcze nic nie czytałam Virginii Woolf i prawdę mówiąc nie bardzo mnie do niej ciągnęło, ale po Twojej recenzji...kto wie :)

    Przy okazji zapraszam Cię do mojego wyzwania autorskiego
    http://babskieczytadla.blogspot.com/p/autorskie-wyzywanie-europa-da-sie-lubic.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja na pewno muszę wrócić do "Pani Dalloway". A co potem - zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój opis fabuły bardziej do mnie trafia, niż ten zamieszczony przez wydawnictwo. Jestem ciekawa tego dojrzewania emocjonalnego Rachel. Zawsze najbardziej interesuje mnie przemiana bohaterów.
    Na koniec: dziękuję za wspomnienie o mnie - bardzo miło mi się zrobiło na serduszku :) Kochana jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo zachęcającą recenzję napisałaś.... aż ciężko przejśc obojętnie. Może i ja dam szanse pani Woolf? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale za to czytałam "Godziny" Cunninghama, który nawiązuje do jej postaci. Polecam Ci. A na książkę Kasi już czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  12. I takie powinny być debiuty - udane!! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Skoro Woolf, to muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nie czytałam nic tej autorki, ale do nadrobienia zaległości najbardziej zachęcił mnie cytat, który umieściłaś w tytule ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. widzę, że wypada mi się w końcu zapoznać z twórczością tej Pani :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Faktycznie nazwisko Woolf brzmi banalnie, ale najważniejsze jest to, że dzieło tej autorki jest znakomitym debiutem, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Mnie w każdym razie przekonałaś. Jestem na tak.
    Co do publikacji Kasi Meres, to słyszałam o niej i mam w planach ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawa książka, chciałabym przeczytać oczywiście :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Wydaje się,że to nie tyle romans co książka przygodowa, może być bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale fajne cytaty wybrałaś. :) I ten w tytule, i ten w notce. Zachęcają. Ja też chciałabym zebrać wszystkie dzieła Woolf, przeczytać je i ładnie poustawiać na półce, może kiedyś nam się to uda. :)
    Ściskam ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?