niedziela, 24 stycznia 2016

Nie oceniaj książki po okładce [R.J. Palacio „Cud chłopak”]

„Gdybym znalazł czarodziejską lampę i mógł wypowiedzieć jedno życzenie, chciałbym mieć normalną twarz, na którą nikt nigdy nie rzuci okiem. Kiedy idę ulicą, wolałbym, żeby przechodnie nie spoglądali na mnie i nie odwracali głów. Moim zdaniem sprawa przedstawia się tak: nie jestem zwykłym dzieckiem tylko dlatego, że nikt nie patrzy na mnie jak na zwykłe dziecko.”*

R.J. Palacio,
„Cud chłopak”,
Wydawnictwo Albatros,
2014,
stron 411.
Dziesięcioletni August urodził się z wadą, która zdeterminowała całe jego życie. August jest bowiem odrażający. Biologia postanowiła zdeformować jego twarz w potworny sposób, co sprawiło, że chłopiec nie miał szans na normalne życie. Nadszedł jednak moment, gdy mama Augusta postanowiła przewrócić życie syna do góry nogami i posłać go do szkoły, w której chłopiec miał się uczyć wraz z rówieśnikami, „normalnymi”dziećmi, które, jak wiadomo, zazwyczaj są brutalnie szczere. 

Na okładce tej książki widnieje zarys twarzy chłopca oraz dokładniej narysowane jedno jego oko. Jest to rewelacyjna zapowiedź fabuły powieści, która opiera się na mechanizmie zagadki. Przez kilkadziesiąt pierwszych stron nie wiadomo, jak wygląda August, wiadomo tylko, że jego twarz jest odrażająca. Ciekawość czytelnika jest podsycana ciągłym wspominaniem o brzydocie Augusta. Jest bardzo ważny element tej książki, ponieważ jest ona skierowana do dzieci. Zanim dowiedzą się, jak w rzeczywistości wygląda bohater, będą już na tyle zafascynowani jego historią, że nie będą chcieli przerwać lektury.

Powieść napisana jest w pierwszej osobie, choć ma kilku narratorów: Augusta, znajomych chłopca, jego siostrę oraz jej chłopaka  i przyjaciółkę.. Brakuje mi narracji jednego z rodziców Augusta, choć biorąc pod uwagę wymowę tej książki, przyznaję, że nie jest ona konieczna. R.J. Palacio ukazuje życie chłopca, którego życie naznaczone jest piętnem wyjątkowej brzydoty, ukazuje je z kilku perspektyw i czyni to po to, by młodzi czytelnicy mogli sami ocenić postępowanie każdego z bohaterów i na tej podstawie zdecydować, jak oni zachowywaliby się, gdyby w ich szkole pojawił się August.  Narracja rodziców nie jest konieczna z tego powodu, że nie jest to książka dla dorosłych, a dzieci mogłyby nie zrozumieć, z czym borykają się rodzice tak niezwykłego dziecka.

Wbrew dość poważnej tematyce, jest to zabawna i bardzo życiowa książka, przedstawiająca życie i problemy, przed którymi stoją współczesne dzieci. August interesuje się uniwersum „Gwiezdnych wojen”, jest bystrym chłopcem pozbawionym naiwnie przypisywanej tak skrzywdzonym dzieciom aniołkowatej dobroci. Jest to dzieciak z padawańskim warkoczykiem, który chce znaleźć przyjaciół i, ponieważ jest bardzo amerykańska powieść, oczywiście mu się to...

Na marginesie. Jest to pierwsza od lat przeczytana przeze mnie powieść przeznaczona dla dzieci i młodzieży. Po jej lekturze wiem, że w przyszłości chętnie będę sięgała po powieści dziecięce i młodzieżowe, nie tylko te klasyczne. Przekonałam się do tego gatunku i za to R.J. Palacio serdecznie dziękuję. 

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

*R.J. Palacio, „Cud chłopak”, 2014, s. 11. 

wtorek, 5 stycznia 2016

Chłop a sprawa polska [Bolesław Prus „Placówka”]

Tygodnik „Wędrowiec” powstał w 1863 roku i początkowo funkcjonował jako ambitne czasopismo zajmujące się tematyką geograficzno-etnograficzną. Dwadzieścia lat później, po zakupieniu przez Artura Gruszeckiego, stał się jednym z najważniejszych filarów polskiego dziennikarstwa kulturalnego, a to dzięki tekstom między innymi Antoniego Sygietyńskiego, Stanisława Witkiewicza, Adolfa Dygasińskiego. Program tego czasopisma, wyrastający z inspiracji francuskim naturalizmem i sztuką realistyczną, wywarł znaczny wpływ na ówczesny rozwój polskiej sztuki i krytyki sztuki. W swoim czasie z „Wędrowcem” związał się również Bolesław Prus, który na jego łamach wydał swoją pierwszą istotną powieść - „Placówkę”

Bolesław Prus,
Placówka,
stron 224.
Za głównego bohatera tej powieści można uznać albo Józefa Ślimaka, albo Józefa Ślimaka z rodziną (jako bohatera zbiorowego). Józef jest pokornym chłopem, który wraz z żoną, dwoma synami, parobkiem Maćkiem i małą znajdą żyje na kawałku ziemi, którą od wieków uprawiali jego przodkowie. Teraz, dwadzieścia lat po uwłaszczeniu, ta ziemia oraz przypisany do niej inwentarz należą do niego wraz ze wszystkimi tego dobrodziejstwami i niekoniecznie dobrodziejstwami. Czasy nie są łaskawe, sąsiedzi nie są wyrozumiali i zawzięcie tępią tych, którym się powodzi, pan jest zapatrzony w panią, która z kolei niemiłosiernie się na wsi nudzi i czym prędzej chce przeprowadzić się do miasta. Państwo po otrzymaniu intratnej propozycji decydują się w końcu sprzedać majątek i zostawić chłopów samopas. Na dodatek we wsi pojawiają się niemieccy kolonizatorzy, którzy pod względem cywilizacyjnym wyraźnie górują nad mieszkańcami folwarku i czyhają na ich ziemie, chcąc rozbudować swoją osadę. 

„Placówka” była kiedyś lekturą szkolną, co zostawiło swój ślad w jej licznych interpretacjach. Według wielu podręczników jest to powieść o bohaterskiej walce chłopa, prawdziwego patrioty, o polską ziemię. Jestem w stanie zaakceptować tę interpretację, ale po kilku jej poprawkach. Po pierwsze, Ślimak nie jest patriotą, z jego ust ani raz nie pada słowo „Polska” - jest chłopem, „tutejszym”. Po drugie, nie walczy o polską ziemię, a o swoją ziemię. Ślimaka można uznać co najwyżej za nieświadomego i nieco przypadkowego bojownika o polskość. Patrzenie na tę książkę przez pryzmat walki z zaborcą, zaciemnia jej rzeczywistą wymowę. O tym, jaka ona miała być najlepiej świadczą powiązania Prusa z „Wędrowcem”.

Późniejszy autor „Lalki” związał się z tym czasopismem dzięki przyjaźni ze Stanisławem Witkiewiczem i na miarę możliwości czerpał z jego programu. „Placówka” jest tego najlepszym dowodem, ponieważ jest to powieść na wskroś naturalistyczna. Bohaterowie reprezentują określone typy ludzkie, które spodziewalibyśmy się spotkać na XIX-wiecznej wsi i jednocześnie są obdarzeni indywidualnymi cechami i psychologiczną głębią (vide Maciej Owczarz - kulawy pachołek przerzucany z miejsca na miejsce, który po odnalezieniu azylu w domu Ślimaka, odwdzięcza mu się pracując na gospodarstwie ponad siły). Jest to jedna z pierwszych polskich powieści, w których chłopski bohater jest bohaterem z krwi i kości, a nie romantyczną kreacją chłopa.

Na dość jednolitym wizerunku tej książki pojawia się rysa w postaci dynamicznego i nieprawdopodobnego zakończenia. Ono też ma swoją funkcję, ale żeby ją opisać, musiałabym zdradzić wiele wątków fabularnych, a to mogłoby zepsuć przyjemność płynącą z lektury tej książki. Ważną cechą tej książki jest brak patosu. Prus wystrzegał się górnolotności (za co bardzo go lubię) i swoją „Placówkę” uczynił kroniką życia chłopskiej rodziny, na którą spadają kolejne nieszczęścia, także te z wątkiem ojczyźnianym w tle. Jest to książka zupełnie inna niż „Lalka”, z którą ten pisarz jest kojarzony i nie odważyłabym się ich porównywać, choć mają one jedną cechę wspólną - na ich temat można pisać kolejne książki, zwykła recenzja nie odda ich bogactwa.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca