Magda Heydel Virginia Woolf, Maria Poprzęcka, „Fakt, fikcja i fotografia albo co się zdarzyło we Freshwater”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013, |
Tym, co spaja wszystkie te teksty, oprócz przewijającej się tu i ówdzie Virginii Woolf, jest postać Julii Margaret Cameron - kobiety niebanalnej, ekscentryczki akceptującej konwenanse tylko wtedy, gdy były one zgodne z jej poglądami i zachciankami, fotografki, pionierki na tym polu z okresu epoki wiktoriańskiej, prywatnie babci przyszłej autorki „Do latarni morskiej”. Jest ona główną bohaterką wszystkich tekstów wliczających się do omawianej publikacji, przez co mamy okazją przyjrzeć się jej z każdej strony, także, a może przede wszystkim, od wewnątrz. Ona sama przedstawia nam się za pomocą swoich fotografii, których część zamieszczam pod recenzją.
Pomimo tego, że ani dramat, ani esej Woolf nie są najwyższych lotów (zwłaszcza jak na możliwości tej pisarki) to łatwo z nich wyczytać, że ich główna bohaterka, babcia pisarki, nie została zaszczycona dwoma tekstami na swój temat za ładne oczy i zdjęcia. Jest ona wytrychem ułatwiającym ukazanie krytyki wiktoriańskich modeli życia i sztuki, oczywiście przez odpowiedniego rodzaju szkiełko. O ciekawą interpretację tego tekstu pokusiła się we wstępie Magda Heydel i do niego Was odsyłam, jednocześnie dziękując tłumaczce za pomysł stworzenia tego tomiku.
Zdjęcia autorstwa Julii Margaret Cameron. Trzecia fotografia przedstawia Charlesa Darwina.
Źródła zdjęć:
-https://www.szerokikadr.pl/poradnik/pionierzy-fotografii-julia-margaret-cameron-jak-byc-prawdziwa-lady-i-nie-dbac-o-ostre-zdjecia
-http://www.metmuseum.org/toah/hd/camr/hd_camr.htm#slideshow6
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?