poniedziałek, 4 listopada 2013

Walka kapitału i pracy

Już dawno nie byłam tak poruszona żadną książką. Emil Zola to klasyk, z którego twórczością jednak do tej pory nie przyszło mi się zapoznać. Wiedziałam o nim tyle, że był on prekursorem, a zarazem mistrzem naturalizmu i napisał ,,Nanę". Gdy tylko usłyszałam o tej książce (niestety, od razu zdradzono mi zakończenie) bardzo chciałam ją przeczytać, ale jakoś nie było nam po drodze. Za to ostatnio udało mi się dostać ,,Germinal" tego autora i zachęcona pozytywnymi recenzjami znalezionymi w internecie natychmiast zaczęłam ją czytać.

Mam taki nawyk, że przed rozpoczęciem lektury dowolnej książki, muszę przeczytać jej ostatnie zdanie. W przypadku ,,Germinalu" brzmiało ono: ,,Wzrastała czarna armia mścicieli, w głębokich bruzdach kiełkował wolno posiew, aby rozerwawszy skorupę ziemi przynieść plon w nadchodzącym stuleciu.". Zdanie to jest dla mnie wyjątkowe z trzech powodów. Po pierwsze, jest ono świetnie napisane, zapisałam je sobie w notesie. Po drugie, zapowiada rewolucję społeczną, która nastąpi w XX wieku (pamiętajmy, że ,,Germinal" powstaje w 1885 roku). I w końcu po trzecie, stanowi doskonałe uwieńczenie jednej z lepszych książek, jakie miałam przyjemność przeczytać.

Pewnego mroźnego dnia Stefan Lantier, bezrobotny maszynista przybywa w poszukiwaniu pracy do kopalni le Voreux, gdzie udaje mu się znaleźć zatrudnienie. Mężczyzna pomieszkuje w biednej, ale poczciwej rodzinie górniczej Maheu. Stefan szybko orientuje się, że górnicy są wykorzystywani przez Towarzystwo, cierpią głód i niedolę nie mając żadnych szans na poprawę swojego losu. Postanawia to zmienić i organizuje w mieście filię Międzynarodówki zajmującej się poprawą sytuacji robotników na całym świecie. W le Voreux dochodzi do strajku, na czele którego staje Stefan. Początkowo wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, jednak po pewnym czasie górnikom zaczyna doskwierać głód, który prowokuje ich do gwałtownych działań. Górnicy zaczynają niszczyć kopalnie i atakować swoich przełożonych, a Stefan traci kontrolę nad sytuacją. Sprawy zaczynają przybierać coraz bardziej dramatyczny obrót, aż w końcu dochodzi do tego, że żandarmi decydują się otworzyć ogień do protestujących.

Ulotka zapowiadająca publikację ,,Germinala"
Tej książce nie brakuje niczego, co uważane jest za wyznacznik dobrej powieści. Nie licząc elementów fabuły, o których wspomniałam powyżej w książce spotykamy interesujący i niebanalny trójkąt miłosny, w kolejnych rozdziałach ścierają się racje robotników i burżujów i nic nie okazuje się być takie, jakim się wydaje. Żadna postać występujące w książce nie jest czarna, ani biała (no, może poza panią Hannebou, ale to już jest przypadek wrodzony burżuazyjnej głupoty i ignorancji). Żadna postawa wobec problemu walki kapitału i pracy nie została pominięta, a na szczególną uwagę zasługuje to, w jaki sposób Zola przedstawił nędzę górników. Naturalizm jednoznacznie kojarzy nam się z epatowaniem naturalnością rozumianą jako okrutna dosadność. ,,Germinal" jest jednak tak napisany, że żadna sytuacja nie wydaje się nam przesadzona ani sztuczna. Mistrzostwo!

Na koniec chciałabym wspomnieć o tym, że nie warto bać się tej powieści. Jasne, że porusza ona poważne tematy, ale została napisany w sposób, który nie utrudni lektury nawet wielbicielom lekkich książek na jeden wieczór. Zaręczam, że każdy znajdzie w ,,Germinalu" coś dla siebie.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Z literą w tle i Czytam książki wydane przed 1990 rokiem.

11 komentarzy:

  1. A mnie też coś w stronę klasyki ostatnio ciągnie. Ale ja coś bardziej rubasznego, choć naturalizm też tam jest. Gargantua i Pantagruel-to mój nowy nabytek. Zerka na mnie z półki i czeka aż po niego sięgnę. Pamiętam,że na studiach bardzo mi się to podobało :) Ale Zola to jednak nie byłą moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Zola! Bardzo lubię Zolę. "Germinal" był moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością. Potem przeczytałam słynną "Nanę", "Zdobycz", "Lourdes", a niedawno "Kuchenne schody". I muszę powiedzieć, że "Nana" mnie rozczarowała. To opis wybryków rozpuszczonej, zdemoralizowanej kobiety i nic więcej. O wiele ciekawsze są "Kuchenne schody" czy też "Germinal", o którym piszesz.
    Zgadzam się z każdym słowem Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się:). Ja mam jeszcze ,,Kartkę miłości" tego autora, i gdy już uda mi się przetrwać kolokwium z historii literatury polskiej to postaram się za nią zabrać.

      Usuń
  3. Książkę posiadam w dwóch wydaniach i mam nadzieję, że odważę się po nią sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naczytałam się duużo klasyków i chcę od nich póki, co odpocząć :) Cieszę się, że Tobie książka bardzo się podobała.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zola to słynny autor - trochę mnie do niego przekonał twój ostatni akapit :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tę książkę w domu. Akurat obecnie nie znajdę na nią czasu, ale na pewno zapamiętam by ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak najbardziej jestem chętna do jej przeczytania, zresztą zawsze pokazujesz ciekawe i mniej znane lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodam tylko, że książka jest dostępna za darmo na Wolnych Lekturach. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja z Zolą także bardzo długo nie mogłem się poznać, ale jakiś czas temu przełamałem się i skusiłem się na lekturę "Rzymu". Lekturę serdecznie polecam - tematyka odrobinę inna niż w prezentowanej pozycji, ale także niezmiernie ciekawa - młody francuski ksiądz przybywa do Watykanu, a śledząc jego losy, czytelnik odkrywa intrygujący świat katolickich dostojników kościelnych. Teraz na moim biurku leży już "Paryż", ciągle rozglądam się również za "Lourdes". Z chęcią sięgnę i po "Germinal" :)

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?