Wyjątkowo nieufnie podchodzę do hitów wydawniczych, zwłaszcza tych, których ekranizacje pojawiają się w kinach tuż po premierze książki. ,,Poradnik pozytywnego myślenia" pojawił się znikąd i niemal natychmiast podbił serca sporej części moli książkowych. Długo wzdrygałam się przed lekturą tej powieści. Zniechęcała mnie do niej filmowa okładka polskiego wydania, zdecydowanie nie w moim guście. Na szczęście, ostatnio udało mi się przemóc do debiutu Matthew'a Quicka dzięki czemu ,,załatwiłam sobie" kilka godzin świetnej rozrywki.
Trzydziestoparoletniemu Patowi Peoples'owi dzięki matce udaje się w końcu opuścić ,,niedobre miejsce" i wrócić do domu. Pat jest przekonany, że jego życie to film, który koniecznie musi skończyć się dobrze. Stanie się to gdy bohater będzie regularnie biegał, robił brzuszki, czytał arcydzieła literatury anglosaskiej i robił inne rzeczy, które spodobałyby się jego byłej żonie, Nikki. Pewnego dnia zostaje mu przedstawiona równie zwariowana Tiffany. Kobieta zaczyna go śledzić, biegać za nim i... zmieniać jego życie.
W jednej z recenzji tej książki natknęłam się na stwierdzenie, że jest to nietypowa historia miłosna. Nie zgadzam się z tym. Oczywiście, wątek miłosny (i to nie jeden) występuje w tej książce, ale bohaterowie dochodzą do niego powoli, nieoczywiście. To nie on przyciąga uwagę czytelnika. Najbardziej interesująca jest walka Pata o powrót do normalności, o żonę, dobre relacje z ojcem. Jego relacja z Tiffany rozwija się nieśpiesznie, na oczach czytelnika. I co najważniejsze, autor książki oszczędził nam niesamowitych zbiegów okoliczności, nagłego wybuchu uczuć i innych tego typu cech romansideł, które lansowane są jako niebanalne i warte uwagi.
Nieco rozczarowałam się postacią Tiffany. Jak na osobę dotkniętą depresją i masą innych problemów związanych z nieprzystosowaniem społecznym, wielokrotnie zachowywała się nad wyraz rozsądnie, zwłaszcza w porównaniu z dziecięco naiwnym Patem, którego postać była konsekwentnie prowadzona przez całą książkę. Bałam się, że Pat w cudowny sposób ozdrowieje czy zostanie gwiazdą Orłów... Dodatkowo, Quick stwarza w swojej książkę naprawdę przyjemną atmosferę. Potrafimy wczuć się w sytuację kolejnych bohaterów, ich zachowania nie są dla nas przerysowane. Już dawno nie spotkałam się z tak dopracowanymi portretami psychologicznymi bohaterów.
Słowem, ,,Poradnik pozytywnego myślenia" to naprawdę wartościowa, choć typowo ,,lekka" książka. Problemy osób chorych umysłowo został tutaj spłycone i ,,niedocenione" przez pisarza.
Polecam optymistom i pesymistom, którzy chcieliby się zmienić i uwierzyć w siebie.
Na sam koniec chciałabym ostrzec Was przed czytaniem ,,Poradnika..." przed lekturą ,,Wielkiego Gatsby'ego" i ,,Pożegnania z bronią" (chyba, że obie te książki Was nie interesują). Już na samym początku Quick krótko je analizuje, i co gorsze, zdradza ich zakończenie.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,6 cm)
Gdyby ta książka była w moim typie, to Twoja recenzja, jak żadna inna, skusiłaby mnie do przeczytania tej pozycji. Zaczynam jednak czuć, że nie jest...
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu filmu, choć dobrego, na książkę jakoś nie mam już ochoty, Zbyt dobrze mam w pamięci fabułę. Ehh zdradzanie fabuły innych książek jest niewybaczalne :/
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach :)
OdpowiedzUsuńJakoś się nie mogę przekonać do sięgnięcia po tę książkę, sama nie wiem dlaczego;)
OdpowiedzUsuńZdradzenie zakończenia książki? Jak tak można...
OdpowiedzUsuńCo do samej powieści - nie czytałam jej, nie widziałam też filmu. Zapewne to się zmieni, kiedy tylko "Poradnik pozytywnego myślenia" trafi w moje ręce. W końcu trzeba osobiście sprawdzić, czym zachwyca się tylu blogerów;) Ale nie podoba mi się to spłycenie tematyki dotyczącej chorób umysłowych...
Czytałam jakiś czas temu. Chociaż książka nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, miło wspominam spędzony z nią czas:) Niestety sporo tutaj nawiązań do sportu, ale postać Pata rekompensuje lekkie niedociągnięcia:)
OdpowiedzUsuń"Poradnik..." bardzo mi się podobał, była to jedna z lepszych książek, jakie czytałam w zeszłym roku. I pomyśleć, że kupiłam ją pod wpływem impulsu :)
OdpowiedzUsuńJednakże film bardzo mnie rozczarował. Prawie że nie było w nim tego uroku, który miała w sobie książka...
I strasznie mnie zdenerwowało - żeby nie powiedzieć brzydko ;) - zdradzenie zakończeń wspomnianych przez Ciebie w recenzji książek, bo chciałam je przeczytać, a tu proszę, bez sięgania po nie, znam ich zakończenie... :)
Książka jeszcze przede mną. Cieszy mnie Twoja dość pozytywna opinia o niej.
OdpowiedzUsuńLubię i film i książkę. Są na podobnym poziomie,chociaż nieco różnią się fabularnie.
OdpowiedzUsuńZostałaś u mnie nominiwana do LIEBSTER BLOG AWARD :)
Pozdrawiam!
Ciekawie piszesz, miło się czyta.
OdpowiedzUsuńJuż polubiłam twojego bloga, może ty polubisz mój, zajrzyj. Obserwacja? http://pinkk-rainbow.blogspot.com/
Film był niezły, ale zdecydowanie się nim nie zachwycałam.
OdpowiedzUsuńOglądałam film i bardzo mi się podobał. Co do powyższej pozycji to raczej nie przeczytam, ale zastanawiam się nad "Niezbędnikiem..." dlatego też jestem bardzo ciekawa Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńUmiesz narobić apetytu
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie wszystko opisałaś i wzbudziłaś moje zainteresowanie tą "lekka" książką. Szczególnie przekonały mnie te mocno dopracowane portrety psychologiczne bohaterów. Lubię, gdy autor skupia uwagę na swoich bohaterach, a nie traktuje ich pobieżnie:)
OdpowiedzUsuńdzięki za informacji o Gatsbym, bo mam go w planach, a Poradnik już od jakiegoś czasu mnie interesuje. teraz wiem w jakiej kolejności je czytać.
OdpowiedzUsuńPoradnik jak na kinomana przystało widziałam, ale jakoś mnie nie zachwycił, więcej w tym filmie rozgłosu, plakatów, zapowiedzi, itd niż wartości i treści w samym filmie. Co do książki nie mogę się wypowiedzieć, bo nie czytałam i chyba się na to nie zdobędę. No niestety jakoś tak mam, że oglądając najpierw film nie mam ochoty czytać książki, ale jest na odwrót jak, np z "Wielkim Gatsbym", gdy najpierw przeczytam książkę i mi się spodoba to na film czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam
http://kino-strefa.blogspot.com/
jeśli chcesz być na bieżąco to zachęcam również do polubienia strony na facebooku, okienko znajduję się na blogu :)
Rozczarowała Cię rozzsądność bohaterki ? :D tego jeszcze nie słyszałam ;) mnie książka zachwyciła, film co prawda nieco się różni ale również bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj bardzo lubię rozsądnych bohaterów/bohaterki, ale w wypadku, gdy cechą charakterystyczną postaci jest choroba psychiczna (i nie mówię tutaj o socjopatii w stylu Hannibala Lectera) to manipulowanie innym bohaterem i prowadzenie akcji przez sporą części książki w taki sposób jak czyniła to Tiffany jest... nie na miejscu;)
UsuńByć może powinnam przeczytać tę książkę, choć już ze względu na sam tytuł. Ale najpierw muszę zapoznać się z "Wielkim Gatsbym". Bo planuję to od kilku lat ;)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna recenzja tej książki. Widać coś musi być na rzeczy. Ja jakoś nie miałam do niej przekonania,ale teraz chyba dam jej szansę. Wprawdzie bardziej mam ochotę na film, ale może uda mi się się obie wersje poznać.
OdpowiedzUsuńA już miałam się za nią zabrać, a nagle czytam Twoją recenzję, cieszę się, że pozytywnie odebrałaś te powieść i docieram do akapitu gdzie wspominasz o "Wielkim Gatsbym" - mam te książkę w planach, a nie chciałabym poznać zakończenia przed lekturą...
OdpowiedzUsuńMam na nią apetyt
OdpowiedzUsuń