Dzisiaj przypada 122 rocznica urodzin J.R.R. Tolkiena w związku z czym postanowiłam nieco poprzestawiać swoje plany na ten miesiąc i zamiast recenzji książki Austera opublikować dziś recenzję filmu ,,Hobbit. Pustkowie Smauga". Jest to druga część ekranizacji jednej z najpopularniejszych książek Tolkiena zatytułowanej ,,Hobbit, czyli tam i z powrotem". Całość zaplanowana jest na trzy części, pierwsza weszła do kin 25 grudnia 2012 roku, premiera ostatniej zaplanowana jest na 18 lipca tego roku.
Hobbit Bilbo Baggins razem z Gandalfem Szarym i trzynastoma krasnoludami wyrusza w podróż do legowiska legendarnego smoka Smauga, który wiele lat temu zniszczył miasto Dal i zmusił do ucieczki ówczesnego władcę, a tym samym dziadka Thorina, prawowitego króla krasnoludów a zarazem jednego z towarzyszy Bilba. Krasnoludy pragną zabić smoka oraz odebrać skradzione przez niego złoto, choć ich najważniejszych celem jest odzyskanie Arcyklejnotu uprawniającego jego posiadacza do władania królestwem krasnoludów.
W fabule filmu pojawia się wiele nieścisłości w porównaniu z książkowym pierwowzorem. W ,,Hobbicie" nie pojawia się ani Legolas, ani Tauriel, która w filmie rozdarta była między zakochanym w niej księciem elfów, a krasnoludem Kilim. Oczywiście i ten wątek nigdy nie pojawił się w książce.
Za reżyserię całej serii odpowiada Peter Jackson, najbardziej znany z wyreżyserowania trylogii ,,Władca pierścieni". Uważny widz bez problemu zauważy rękę Jacksona w tym filmie, którego styl pracy rozpoznałabym chyba nawet wtedy, gdyby wyreżyserował film obyczajowy. Śródziemie zostało perfekcyjnie wykreowane, reżyserowi i scenarzystom wspaniale udało się oddać klimat tego świata. Każda jego część, czy to królestwo elfów, czy wielki las jest niesamowicie dopracowana i jednocześnie pozostawia spore pole do popisu obdarzonemu wyobraźnią widzowi.
Mocnym punktem tego filmu jest również gra aktorska obsady na czele z moim ukochanym aktorem - Ianem McKellanem. Martin Freeman w głównej (podobno) roli również spisał się na medal. Jednak najlepiej swoją rolę spełnił Benedict Cumberbatch w roli Smauga. Oczywiście przy ,,charakteryzacji" tego aktora nie obyło się bez masy efektów specjalnych, ale efekt jest naprawdę wyśmienity. W ogóle wszystkie sceny związane z pierwszym spotkaniem smoka i Bilba należą do moich ulubionych.
Na blogu W. znajdziecie kilka gifów z tego filmu, które skradły moje serce.
Podsumowując, ,,Hobbitowi" nie udało się ,,doskoczyć" do poziomu ,,Władcy pierścieni", ale jest to ciekawy film pełen wartkiej akcji. Jeśli interesuje Was bajeczna sceneria nowozelandzkich krajobrazów, finezja Legolasa dekapitującego Orków tak jakby robił to przez całe życie i masa niewymuszonego humoru - polecam Wam ten film. Może spotkamy się na jednym z seansów? ;)
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Jestem ogromnie ciekawa tego filmu:)
OdpowiedzUsuńWszyscy kuszą tym filmem, muszę go kiedyś zobaczyć ;)
OdpowiedzUsuńByłam, widziałam i wyszłam z kina całkiem zadowolona, choć nie tak zachwycona jak po pierwszej części. Moment w którym wynurza się głowa Smauga (gif nr.2 u W.) to mój ulubiony fragment filmu :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chociaż trochę jest się zainteresownym kinem, ten film trzeba zobaczyć. To zbył głośna produkcja, by przejść obok niej obojętnie.
OdpowiedzUsuńNie lubię filmów fantasy, oprócz ,,Harrego Pottera", a więc raczej nie obejrzę tego filmu : )
OdpowiedzUsuńWłasnie wczoraj byłam na tym filmie( zmuszona tyle czekać, Brak miejsc w kinach) i jestem naprawdę zachwycona!
OdpowiedzUsuńNie widziałam jeszcze ekranizacji "Władcy Pierścieni" (wiem, wstyd, zważywszy na to, że sporo lat już ma), ale "Hobbitem" jestem oczarowana. Samą ekranizacją, rzecz jasna. Dwóch części. Jeżeli mam brać pod uwagę to, jak wiele (a raczej niewiele) jest w filmie z pierwowzoru to ekranizacja wypada marnie. Ale tylko dla tych, którzy znają treść książki. Chociaż mnie tam oczarowała gra aktorska, te widoki, miejsce nagrań...
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie porównuję ekranizacji do książki. To już od dawna Śródziemie Jacksona, tolkienowski klimat jest, ale dominuje jednak zamysł reżysera, a ten mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńFilm już za mną:) Jako wieloletnia fanka prozy Tolkiena nie wyobrażałam sobie na niego nie pójść do kina. Ogólnie wyszłam zadowolona, ale też trochę zniesmaczona. Wiadomo o co chodzi...
OdpowiedzUsuńJa będę ciągle chwalić Hobbita, bo go uwielbiam :) Drugiej części jeszcze nie widziałam, ale wkrótce uda mi się to zmienić :)
OdpowiedzUsuńfanką Władcy nie jestem, ale doceniam wysiłek i wkład pracy włożony w ten film. dla mnie jest to tylko kino rozrywkowe, na dobrym poziomie, jednak nic ponad to. widziałam 4 filmy Jacksona, pójdę i na piąty, bo dla tych widoków naprawdę warto.
OdpowiedzUsuńniestety nie moje klimaty...i nic na to nie poradzę :(
OdpowiedzUsuńhttp://babskieczytadla.blogspot.com/
Zamierzam się wybrać do kina, obym się nie zawiodła :)
OdpowiedzUsuńMuszę wybrać się w końcu do kina. Pierwsza część mnie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam filmu "Władcy Pierścieni" więc trudno mi tutaj porównać.
OdpowiedzUsuńLecz pierwsza część przypadła mi do gustu, więc i na drugą z chęcią przejdę się do kina :D
Aż wstyd się przyznać, ale Władcę Pierścieni oglądałam tylko fragmentami. Muszę w tym nadrobić zaległości i obejrzeć w całości. Wtedy też postaram się nadrobić Hobbita:)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że Hobbit wypada gorzej niż Władca Pierścieni. Do tej pory nie wiem, jak oni kurcze zrobili trzy (no, narazie dwa :)) filmy z tak krótkiej książki. Mój brat był na obydwóch częściach w kinie i w sumie też polecał (chociaż narzekał, że niektóre sceny walk wyglądają jak gry komputerowe ^^).
OdpowiedzUsuńnie widziałam, nie przepadam za takimi filmami
OdpowiedzUsuńJeszcze ani jednej, ani drugiej części nie oglądałam, ale się do tego przymierzam ;). Jestem ciekawa, czy bardziej mi się spodobają niż Władca Pierścieni.
OdpowiedzUsuńBrałam ostatnio udział w takiej blogowej zabawie, w której na koniec trzeba nominować parę innych osób. Nominowałam też i Ciebie, więc jeśli Ci się nudzi, to zapraszam do zabawy :).
Poczekam, aż film będzie puszczany w telewizji.
OdpowiedzUsuńDzięki za wrzucenie linka!
OdpowiedzUsuńNo i polecam tumblra, jeśli chodzi o najwspanialsze gify świata, haha! :D
Nie lubię fantastyki, więc nawet nie będę próbowała oglądać. "Władcę pierścieni" obejrzałam jedną część i nie przypadła mi do gustu, ale bardzo podobały mi się efekty specjalne i muzyka :)
OdpowiedzUsuńOba filmy widziałam w kinie i z przyjemnością wybiorę się do kina po raz trzeci. Nie czytałam "Hobbita", ale zachwycona jestem opowieścią i, jak już nieco zapomnę fabułę, sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuń