W zeszłym roku, za sprawą zajęć z historii literatury staropolskiej, odkryłam na nowo średniowiecze. Zawsze uważałam tę epokę za czas panowania w Europie głupców i barbarzyńców. Na szczęście, w końcu zrozumiałam, jak barwny był to okres. Od tej pory staram się dowiedzieć na jego temat jak najwięcej. Badanie średniowiecza w olbrzymim stopniu wiąże się z badaniem dziejów Kościoła, a dzieje Kościoła nierozerwalnie związane są ze świętymi różnych wyznań oraz z ich ciałami, które z czasem zyskiwały szlachetne miano relikwii. Właśnie z tego powodu, odkrywania kultury i mentalności religijnej ludzi średniowiecza oraz późniejszych epok, zdecydowałam się przeczytać ,,Księgę relikwii", dzieło autorstwa Andrzeja Datki.
Przyznaję, że nie wiedziałam, czego dokładnie mogę spodziewać się po tej książce. Oczywiście, jej tytuł sugerował dość oczywistą treść, ale nie było jasne, na którym konkretnie aspekcie istnienia relikwii skupił się autor. Na życiorysach świętych, na pozostałościach ich ciał (to nieco makabryczne, ale szalenie interesujące), procesach kanonizacyjnych? Jak się okazało, na wszystkim po trochu.
Dwunastostronicowy wstęp do ,,Księgi relikwii" nie jest standardowym wstępem, który zazwyczaj jest najmniej interesującą częścią każdej książki. W tym wypadku, już na samym początku autor prezentuje czytelnikowi to, co w przypadku zajmowania się relikwiami jest najciekawsze i najważniejsze: czym jest relikwia, co to słowo oznacza, czym jest pomnażanie relikwii i w jaki sposób narodził się kult ciał świętych. Datko w sprytny sposób zawarł wszystkie te informacje na zaledwie kilkunastu stronach i to w taki sposób, że nie odczuwa się, że cokolwiek zostało pominięte.
Kolejny rozdział, ,,Świeci i ich relikwie", jest najważniejszym i najobszerniejszym elementem tej książki. Rozpoczyna się on krótkim podrozdziałem, ,,Kanonizacje i beatyfikacje w rozwoju dziejowym", który opisuje historyczny rozwój procedury wspomnianych procesów. Dalsza część tego rozdziału to już opisy wybranych świętych, na który składają się fragmenty ich biografii, losy ich szczątków, miejsca kultu oraz miejsca w Polsce, w których znajdują się ich relikwie. Proporcje pomiędzy długością tych elementów nie są równe. Czasami biografia danego świętego zajmuje kilka stron, a czasami kilka linijek. Jest to wymuszone przede wszystkim dostępnością informacji o życiu i działalności konkretnej osoby.
Cały czas w swojej recenzji pisałam o rozdziałach ,,Księgi relikwii", które opisywały pierwszorzędne relikwie in corpore, do których zaliczają się partytury ciała zmarłego świętego lub całe jego ciało. Ostatni rozdział tej książki dotyczy relikwii drugorzędnych, czyli przedmiotów, które były własnością świętego lub bezpośrednio się z nim stykały. O nich traktuje ostatni rozdział recenzowanej książki, znajdziemy w nim opisy dziejów pozostałości Świętego Krzyża, całunu turyńskiego, świętej włóczni itp. Jak i w poprzednim wypadku, tak i w tym długość kolejnych podrozdziałów różni się między sobą o co najmniej kilka stron.
Nie mogę napisać zbyt wiele o stylu pisania Andrzeja Datki. Jest on nastawiony na przekaz precyzyjnych informacji, bez zbędnych ozdobników i chwytów stylistycznych. Datko nie pojawia się w swojej książce i nie daje odczuć, że stara się przekazać jakiś światopogląd (choć naturalnie da się odczuć, że jest on chrześcijaninem). Wielką zaletą jego książki jest na pewno jej oprawa graficzna (zarówno wywnętrz, jak i na zewnątrz). Za nią brawa należą się Mariuszowi Dyduchowi. Gdy pierwszy raz zobaczyłam grzbiet tej książki, od razu wyobraziłam sobie gabinet prawnika-snoba, który na półkach ma poukładane według odpowiedniego klucza encyklopedie, słowniki, czy takie właśnie cudeńka wydawnicze. Lektura ,,Księgi relikwii" jest naprawdę przyjemna, jej autor nie wymaga od swojego czytelnika żadnej wiedzy, nie próbuje jej też w niego wmusić, po prostu przekazuje mu określone informacje. Nie polecę jej jednak komuś, kto nie interesuje się relikwiami, historią Kościoła oraz postaciami najbardziej znanych świętych. Myślę, że takie osoby znudziłyby się tą książką mniej więcej w połowie potężnego drugiego rozdziału. Ze swojej strony przyznam, że od dawna szukałam takiej pozycji i cieszę się, że w końcu taką znalazłam.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Powyższa recenzja bierze udział w wyzwaniach: Polacy nie gęsi i Nie tylko literatura piękna.
Nie mogę napisać zbyt wiele o stylu pisania Andrzeja Datki. Jest on nastawiony na przekaz precyzyjnych informacji, bez zbędnych ozdobników i chwytów stylistycznych. Datko nie pojawia się w swojej książce i nie daje odczuć, że stara się przekazać jakiś światopogląd (choć naturalnie da się odczuć, że jest on chrześcijaninem). Wielką zaletą jego książki jest na pewno jej oprawa graficzna (zarówno wywnętrz, jak i na zewnątrz). Za nią brawa należą się Mariuszowi Dyduchowi. Gdy pierwszy raz zobaczyłam grzbiet tej książki, od razu wyobraziłam sobie gabinet prawnika-snoba, który na półkach ma poukładane według odpowiedniego klucza encyklopedie, słowniki, czy takie właśnie cudeńka wydawnicze. Lektura ,,Księgi relikwii" jest naprawdę przyjemna, jej autor nie wymaga od swojego czytelnika żadnej wiedzy, nie próbuje jej też w niego wmusić, po prostu przekazuje mu określone informacje. Nie polecę jej jednak komuś, kto nie interesuje się relikwiami, historią Kościoła oraz postaciami najbardziej znanych świętych. Myślę, że takie osoby znudziłyby się tą książką mniej więcej w połowie potężnego drugiego rozdziału. Ze swojej strony przyznam, że od dawna szukałam takiej pozycji i cieszę się, że w końcu taką znalazłam.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Powyższa recenzja bierze udział w wyzwaniach: Polacy nie gęsi i Nie tylko literatura piękna.
Egzemplarz tej książki otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa M.
Ciekawa recenzja, ale lektura nie dla mnie
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno zasługuje na jej szersze poznanie, jednak jej tematyk mnie zbytnio nie interesuje.
OdpowiedzUsuńHmm... Lubię taki swobodny, niewymuszony przekaz historycznej wiedzy, ale jakoś nigdy mnie wyjątkowo kult świętych nie interesował. Średniowiecze w miarę, ale tak dość powierzchownie. A kult relikwii... Brr! Zawsze mi się dziwny wydawał.
OdpowiedzUsuńKto powiedział, że to, co jest dziwne, nie jest jednocześnie interesujące? :)
UsuńW sumie, masz rację. Sporo osób lubi np. tematykę średniowiecznych tortur, średniowiecznego znaczenia niektórych kolorów itp. Też mnie, w mojej "karierze" książkowego mola, często dziwne tematy przyciągały. Ale i tak relikwie, jak dla mnie, to temat dziwny z kategorii tych, o których nie chcę się więcej dowiadywać. Modlenie się np. do relikwii w postaci włosa... Nie rozumiem i... w sumie nie chcę zrozumieć? ;).
UsuńMnie relikwie zawsze fascynowały, choć szczerze mówiąc w nieco inny sposób, niż większość katolików.
UsuńHm. To ciekawa publikacja. Myślę, że by mi się spodobała, dlatego jak gdzieś ją zobaczę to na pewno przygarnę :) Aj, ale mnie zaintrygowałaś tą oprawą graficzną :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że autor nie narzuca czytelnikowi własnych przemyśleń i nie próbuje go nakierować na konkretny sposób myślenia. To się chwali :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńO jej, to wydaje byś się pozycja naprawdę godna polecenia ;)
OdpowiedzUsuń