środa, 13 sierpnia 2014

Eric-Emmanuel Schmitt ,,Kobieta w lustrze"

Oto książka o kobietach. Eric-Emmanuel Schmitt postanowił przedstawić ród niewieści za pomocą sylwetek trzech kobiet, które różni absolutnie wszystko, a łączy płeć i świadomość tego, że nie chcą i nie potrafią żyć tak, jak dotychczas. Mistyczka, wiedeńska arystokratka i przeraźliwie współczesna gwiazda filmowa. Wymienione panie nie miały szansy się spotkać. Pierwszą od drugiej oddzielają cztery wieki, drugą od trzeciej sto lat. Na jakiej podstawie pisarz zestawił je ze sobą w jednej książce? Życiorys każdej z nich nadaje się przecież na osobną powieść. Powstał jednak tylko jeden utwór Kobieta w lustrze. Tytuł tej powieści jest dla nas podpowiedzią, czy wspomniane wyżej kobiety mogły zobaczyć się w zwierciadle? 


Eric-Emmanuel Schmitt,
Kobieta w lustrze,
Kraków 2012,
stron 464. 
Anne właśnie bierze ślub. Jej przyszły mąż nie jest brzydki, więc kobiety z otoczenia dziewczyny uważają, że ich małżeństwo będzie doskonałe. Jednak Anne pojmuje miłość nieco inaczej niż wszyscy i ucieka sprzed ołtarza. Wybiega do lasu, gdzie zamieszkuje przez najbliższe dni. Ta prosta, wychowana na wsi dziewczyna woli przebywać z roślinami i zwierzętami niż z ludźmi. Anne zdaje się rozumieć naturę, a natura wydaje się rozumieć ją. Po pewnym czasie niedoszła panna młoda zamieszkuje w beginażu, skupiającym pragnące żyć samotnie kobiety. Tam szybko zostaje okrzyknięta mistyczką, co nie podoba się hierarchom kościelnym i jej przebiegłej kuzynce, Idzie.

W 1904 roku wiedeńska arystokratka Hanna wznawia kontakt ze swoją kuzynką Gretchen. W listach do niej opisuje swoje na pozór bajkowe życie. Hanna jest bogata, ma wspaniałego męża i pasję — namiętnie zbiera szklane kule millefiori. Wciąż jest jednak tylko kobietą i jako zamężna przedstawicielka płci pięknej musi wywiązać się ze swojego obowiązku — urodzić dziecko. Zewsząd do niej dobiegające serdeczne rady doprowadzają w końcu do tragedii, po której Hanna decyduje się diametralnie odmienić swoje życie. 

Anne jest aktorką, publiczność ją kocha, kamera również. Jednak Anne nie kocha samej siebie, woli narkotyki. Po wypadku, do którego doprowadziła ją własna głupota, poznaje mężczyznę, który wydaje się być jej aniołem. Upadłym. Dziewczyna stopniowo próbuje kierować swoje i jego życie na właściwe tory, co nie jest proste. Zwłaszcza, gdy patrzy na ciebie cały świat.

Kobieta w lustrze to moje drugie spotkanie z prozą Schmitta. Pierwsze było wyjątkowo rozczarowujące. Historie miłosne, zbiór opowiadań, były tak nużące i przewidywalne, że nie miałam ochoty ich kończyć, a tym bardziej czytać kolejnej powieści tego pisarza. Jednak stało się. Przyznaję się bez bicia, że Kobieta w lustrze skusiła mnie swoją okładką nawiązującą do historii Hanny. Dodatkowo, do mojego egzemplarza dołączono audiobook tej powieści, który jest wielkim atutem tego bibliofilskiego wydania. Powieść liczy sobie ponad czterysta pięćdziesiąt stron, ale czyta się ją niezwykle szybko. Największy wpływ ma na to fakt. że historie trzech głównych bohaterek przeplatają się sobą, z tym że historia Hanny jest dodatkowo wyróżniona poprzez epistolarną formę jej wyznań. Każdy rozdział kończy się małym trzęsieniem ziemi, przez co czytelnik nie może doczekać się kontynuacji danej historii. Z największą uwagą czytałam o perypetiach Hanny, między innymi ze względu na to, że bohaterka w pewnym okresie swojego życia zainteresowała się psychoanalizą oraz wierszami pewnej kobiety, o której zapomniała historia.

W ostatnim rozdziale dotyczącym współczesnej nam Anne, Schmitt we wiarygodny sposób wyjaśnił w jaki sposób życie jednej z tych kobiet wpłynęło na drugą i trzecią. Spotkałam się z głosami, że w tej powieści Schmitt rozpracował kobiecą psychikę i stworzył lustro, w którym może przejrzeć się każda z nas. Nie zgadzam się z tym. Schmitt kilka razy podkreślał, że jego bohaterki są inne, że nie pasuję do społeczeństwa i niekoniecznie świadomie buntują się przeciwko zastanym konwenansom. Pisarz pominął natomiast całe rzesze ,,zwykłych" kobiet. Tych, których życie toczy się według ustalonego schematu i które są z tego zadowolone. Nie jest to wielka skaza na profilu tej powieści, ale warto o niej wspomnieć.

Kobieta w lustrze to ambitna powieść o kobietach i dla kobiet, inaczej nie da się jej sklasyfikować. Panowie oczywiście również mogą sięgnąć po tę książkę, ale z pewnością szybko zrozumieją, że nie do nich jest ona skierowana. Niemniej polecam ten misz-masz powieściowy wielbiciel(k)om fikcyjnych wątków historycznych, interesujących portretów psychologicznych i książek obyczajowych. Ja po jego lekturze zdecydowałam się dać Schmittowi zielone światło i sięgnąć po kolejne jego teksty.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

22 komentarze:

  1. Mam za sobą jedną książkę tego autora i jestem bardzo ciekawa kolejnych i jeśli miałabym wybierać, to ten tytuł pójdzie na pierwszy ogień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja muszę poznać w końcu twórczość tego pisarza. Czytała tak wiele pozytywnych recenzji, że wstyd nie znać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo sobie cenię tę książkę i jej autora, recenzja jak najbardziej trafiona!

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostałam tę książkę jakiś czas temu, ale dotąd brakowało mi czasu, żeby po nią sięgnąć - nie trafiałam w Internecie na żadne opinie, a sama nie chciałam próbować. Po Twojej wypowiedzi widzę jednak, że powinnam czym prędzej ściągnąć książkę z półki, bo zdecydowanie powinna mi się spodobać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O jej! A to dopiero jest pozycja. Uwielbiam tego autora i polecam wszystkim. A Twoja recenzja - jak zawsze świetna! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny tekst! Już same słowa "powieść o kobietach i dla kobiet" wystarczyłyby, żeby mnie zachęcić. A tu jeszcze uciekająca panna młoda, mistyczka (uwielbiam historie o mistyczkach!), forma epistolarna. Słowem, powieść dla mnie. ;) Aż zapomniałam, czemu dotąd opierałam się książkom tego autora, tak często przecież pojawiającym się na blogach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dość długo nieufnie podchodziłam do Schmitta. Dalej nie wiem, czego mogę się po nim spodziewać, bo jak dotąd przeczytałam dwie zgoła odmienne książki jego autorstwa.

      Usuń
  7. Lubię książki tego autora :) Może nawet skuszę się na tę Kobietę w lustrze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powieść liczy ponad 400 stron? Aż trudno mi uwierzyć, bo dotychczas wszystkie utwory autora, które miałam w ręce, były bardzo króciutkie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz czytam ,,Kiedy byłem dziełem sztuki" i to rzeczywiście jest krótka powieść: liczy sobie zaledwie 200 stron.

      Usuń
  9. Czytałam tą książkę i zrobiła na mnie takie wrażenie, że na pewno nie raz do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasami warto dać pisarzowi drugą szansę bo można odkryć, że jednak jest w jego twórczości coś ciekawego ;) Czytałam kilka książek Schmitta (polecam się zbiór opowiadać "Trucicielka") i pozytywnie odbieram jego prozę - w prostych słowach potrafi czasem zamknąć wiele myśli i zmusić do refleksji. "Kobieta w lustrze" jeszcze przede mną, ale widzę, że jest warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, zaczynam pisać po polskiemu zamiast po polsku :))
      Miało być: polecam zbiór opowiadań "Trucicielka"

      Usuń
    2. ,,Trucicielka" to jeden z najbardziej znanych utworów Schmitta. Na pewno kiedyś przeczytam ten zbiór. Na razie jednak zabieram się za ,,Kiedy byłem dziełem sztuki". Czytałaś może tę książkę tego autora?

      Usuń
    3. Ależ ja mam refleks :) Ale lepiej późno niż wcale :)
      Wspomnianego tytułu nie czytałam :) Za mną na razie wspomniana "Trucicielka" "Odette i inne historie miłosne" (tu bardzo zapadło mi w pamięć opowiadanie "Obca"), "Małe zbrodnie małżeńskie" i "Intrygantki" :)

      Usuń
  11. Mam za sobą pierwsze spotkanie z autorem i myślę, że skusiłabym się.

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę mam od dawna w planach, bo bardzo sobie cenię tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tej książki autora nie czytałam, muszę nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytałem, wygląda ciekawie, chętnie przeczytam, gdyż nie znam autora, a mnie zainteresowała twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  15. Książkę mam na półce więc cieszy mnie, że warto ją przeczytać.
    Schmitta już znam z innych utworów, które mi się podobały. Szczególnie jego małe formy literackie więc z przyjemnością i po tę kiedyś na półkę sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam już ją wypożyczoną, ale jakoś tak nie miałam na nią wówczas weny. Czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  17. hmmm jeszcze nic nie czytałam tego autora, muszę nadrobić braki ;)

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?