II
wojna światowa jest jednym z najczęściej występujących w powieściach wątków historycznych. Jest to bardzo wdzięczny temat, za jego
pomocą można ukazać bohaterstwo, tragedię oraz niezwykłe cechy charakteru stworzonych
przez siebie postaci. Świadomość historyczna dotycząca tego okresu nie jest dobra,
powszechnie znane są tylko najważniejsze momenty tego okresu. Z tego względu na
szczególną uwagę zasługują teksty kultury, które ukazują swoim odbiorcom mniej
popularne wątki tego konfliktu. Jeśli chodzi o polskie lotnictwo, to szczególne
miejsce w świadomości wszystkich Polaków zajął działający na terenie Wielkiej
Brytanii Dywizjon 303. Remigiusz Mróz,
w swojej najnowszej książce zatytułowanej ,,Turkusowe
szale" postanowił przybliżyć losy innej formacji wojskowej działającej
na obczyźnie - 307 Dywizjonu Nocnego Myśliwskiego ,,Lwowskich Puchaczy".
Remigiusz Mróz, Turkusowe szale, wydawnictwo Bellona, Warszawa 2014, stron 524. |
Akcja
tej powieści rozpoczyna się w 1940 roku w Squires Gate. Grupa polskich
lotników, czekająca na sformowanie dywizjonu, do którego mieli zostać wcieleni,
odbywa konieczne szkolenia. Nie są oni zainteresowani podnoszeniem swoich
umiejętności w zakresie znajomości języka angielskiego i topografii państwa, na
terenie którego będą walczyć, chcą walczyć. Ich sytuacja poprawia się, gdy
Feliks Essker i Leon Merowski biorą sprawy w swoje ręce i wyruszają na
samozwańczą misję. Od tej pory zadaniem Polaków jest patrolowanie wyznaczonego
terenu w nocy i zmaganie się z trudami dnia codziennego za dnia, tymczasem ich
szeregi zaczynają topnieć. Z czasem okazuje się, że nie jest to dziełem
przypadku, ani wrogich samolotów. W bazie czai się szpieg.
Niemalże
wszyscy bohaterowie tej książki to żołnierze, nic więc dziwnego, że posługują
się oni wojskowym żargonem. Jego szczególną odmianą są maksymy pułkownika
Tritcharta, które towarzyszyły bohaterom podczas każdej większej akcji, wizyty
w barze, czy koleżeńskiej kłótni. Poza akcentem humorystycznym, ukazują one przywiązanie
żołnierza do swojego pierwszego przełożonego czy też, jak w tym przypadku, szanowanego
szkoleniowca. Jest to wyraz starego żołnierskiego, choć niekoniecznie
eleganckiego, etosu. Przedstawicielem starej wojskowej szkoły jest major Żyro.
Jego nieco przerysowana postać wzbudziła we mnie wiele sympatii, trzymałam
kciuki za to, by do końca lektury okazał się on tak kryształowo uczciwy, jak na
jej początku. Poza tym, styl wypowiedzi, którym się posługiwał, stanowił miłą odskocznię od nieco irytującego pod koniec wojskowego żargonu.
Głównym
bohaterem tej książki jest Feliks Essker, to głównie jemu towarzyszymy podczas
poznawania akcji tej ksiażki, chociaż poczynania podporucznika nie są jedynym
planem fabularnym tej powieści. Losy Esskera przestają być najważniejsze, gdy
na pierwszy plan wysuwają się dramatyczne poszukiwania grasującego w bazie
szpiega. Akcja tej książki rozgrywa się bardzo szybko, głównie z powodu braku
,,nadprogramowych" opisów. Remigiusz Mróz nie lubi stosować opisów i dał
temu wyraz również w swoich książkach z serii ,,Parabellum" (recenzje
pierwszych dwóch części możecie przeczytać tu i tu). Jego czytelnicy poznają
dokładniej dane miejsce, postać czy przedmiot tylko wtedy, gdy jego wygląd
odgrywa znaczącą rolę dla rozwoju akcji książki.
,,Turkusowe
szale" mogę polecić osobom ceniącym autora za jego poprzednie książki, z
pewnością nie zawiodą się oni na tej powieści. Tym, którzy nie mieli z nimi do
czynienia rekomenduję ,,Turkusowe szale" jako sensacyjno-historyczną
powieść popową. Dlaczego popową? Dlatego, że jest to książka, którą czyta się
niezwykle szybko, autor nie wymaga od czytelnika poważnej wiedzy historycznej, to
on ją podaje i to w pigułce bardzo łatwej do połknięcia. Profesjonalny historyk
lub po prostu osoba żywo interesująca się historią z pewnością potraktują ją
jako przyzwoitą powieść rozrywkową zgodną z ich zainteresowaniami. Moimi też.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Egzemplarz tej książki otrzymałam dzięki uprzejmości jej autora oraz wydawnictwa Bellona. Dziękuję za zaufanie.
Powyższa recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi.
Właśnie zaczynam czytać ;) Mam nadzieję, że wciągnę się równie mocno co inni ;)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora, ale jakiś czas temu wygrałam na pewnym blogu jego ''Parabellum''. Dlatego najpierw wezmę się za tę książką i jak przypadnie mi do gustu, to nie omieszkam zaznajomić się z pozostałymi dziełami Pana Remigiusza.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, ,,Prędkość zdarzeń" to jak dotąd najlepsza książka Mroza. Myślę, że powinna Ci się spodobać.
UsuńSkutecznie zachęciłaś mnie. Z przyjemnością zakupię ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki tego autora zbierają bardzo dobre opinie, muszę się z którąś kiedyś zapoznać :)
OdpowiedzUsuńMnie nie irytował ten żargon wojskowy :) A co do opisów to masz 100% rację. Nie ma ich na wcisk i są użyte po to, kiedy muszą być, dzięki czemu wcale nie są nużące.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to cecha charakterystyczna typowo ,,męskiego" pisania i książek akcji.
UsuńPiękny tytuł, piękna okładka, piękna treść, słowem - piękna książka ;)
OdpowiedzUsuńo Mrozie nasłuchałam się tylu pochwał - szczególnie od pewnej Agnieszki, że w przyszłości choćby z ciekawości, chętnie go poczytam.
OdpowiedzUsuńTematyka mnie interesuje, więc tylko czytać:)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, bo ta ksiażka bardzo przypomina mi 'Dywizjon 303' przy którym okropnie sie męczyłam. Jednak sądzę, że nie warto przekreślać tak od razu żadnej książki, więc chyba jedynie z tego powodu bym po nią sięgneła.
OdpowiedzUsuń,,Turkusowe szale" są o wiele ,,lżejsze", możesz je przeczytać nawet w jeden wieczór, więc niczym nie ryzykujesz - próbuj!
UsuńJestem właśnie w trakcie lektury, więc niebawem zamieszczę swoją recenzje. Rozczarowania oczywiście nie ma.
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tej książki. Nie w moim typie po prostu. Za to mogę powiedzieć, że okładka udana. I wydaje się pasować do treści ;).
OdpowiedzUsuńTo prawda, okładka tej książki jest naprawdę udana i duża w tym zasługa samego Remigiusza Mroza.
UsuńWidziała bardzo fajną recenzję na blogu (chyba) EsaCzyta tej książki, a twoja opinia jedynie upewniła mnie w przekonaniu, że warto by przeczytać Turkusowe szale!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, recenzja Esy wiernie oddaje klimat tej książki. Dziewczyna wykonała kawał dobrej roboty!
UsuńCzekam na tą książkę, zapowiada się wspaniale.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę możliwości przeczytania tej książki :) Pojawiające się recenzje, tak jak się spodziewałam, są bardzo dobre, więc pozostaje mi rozejrzeć się za własnym egzemplarzem :)
OdpowiedzUsuńMam i niebawem biorę się za lekturę. Czuję, że mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości autora, więc nie wiem, czego się spodziewać. Tematyka interesująca, ale chwilowo raczej odpoczywam od tego typu książek.
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka cieszy się dużą popularnością. Mam nadzieję, że i ja będę miała ją okazję kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wiele osób zachwyca się książkami Remigiusza Mroza. ,,Parabellum" mnie nie ciekawi chwilowo. Natomiast na ,,Turkusowe szale" mam ogromną ochotę. Mam zamiar odwiedzić księgarnię i zapolować.
OdpowiedzUsuń