Naszemu pokoleniu do niedawna pirat jednoznacznie kojarzył się z Jackiem Sparrow'em i jednookimi morskimi bandytami sprzed kilkuset lat. A tu niespodzianka, piraci nie odeszli do lamusa historii, wciąż grasują na wodach, porywają statki z załogami, czekają na okup lub zabijają zakładników. Najważniejsze są jednak dla nich pieniądze, na drugiego człowieka patrzą zazwyczaj jak na zbitek banknotów, a gdy ten człowiek na dodatek jest Amerykaninem? To jak wygrana na loterii.
8 kwietnia 2009 roku somalijscy piraci przechwycili amerykański kontenerowiec ,,Maersk Alabama" dowodzony przez kapitana Richarda Phillipsa. Po błyskawicznym ataku i heroicznej postawie kapitana i większości załogi, piratów udało się wyprzeć ze statku, niestety razem z Philipsem. Wtedy to rozpoczyna się sześciodniowa gehenna człowieka, który postanowił walczyć o siebie z całych sił.
,,Mark Twain powiedział kiedyś, że pływanie po morzu jest jak siedzenie w więzieniu z możliwością utonięcia"
Rok po tym wydarzeniu Phillips wespół ze Stephanem Tylty'm opisał swoją historię w książce ,,Kapitan na służbie" reklamowaną jako ,,rasowy thriller, który bije na głowę powieści sensacyjne, ponieważ wszystko to wydarzyło się naprawdę". Nie przekonała mnie ta reklama, więc dosyć sceptyczne podchodziłam do tej książki. Ot, kolejna powiastka o bohaterskim Amerykaninie, który zbawia świat. Jednak już kilka pierwszych stron tej publikacji sprawiło, że zmieniłam o niej zdanie.
Dzięki lekturze tej książki jesteśmy w stanie prześledzić kilkadziesiąt najważniejszych dni w życiu Richarda Phillipsa. Od momentu otrzymania zlecenia przetransportowania ładunków z Salali w Omanie do Dżibuti w w Republice Dżibuti i Mombasy w Kenii poprzez atak piratów aż do szczęśliwego zakończenia. Nie oszczędzono nam również elementów biografii bohaterskiego kapitana. Dowiadujemy się między innymi jak poznał swoją przyszłą żonę, jak trafił do Akademii Morskiej, dlaczego został kapitanem i jak obudziła się w nim miłość do morza. Muszę przyznać, że ta część książki zaciekawiła mnie najbardziej. Na ,,Kapitanie na służbie" nie zawiodą się również fani wspomnianych już powieści sensacyjnych gdyż opis przechwycenia statku oraz porwania Philipsa trzyma w napięciu do pierwszej (będącej zarazem ostatnią) wymiany ognia.
Postępowanie kapitana jest dość kontrowersyjne, jednak trudno je oceniać, gdy nigdy nie było się w takiej sytuacji jak on. Idealizacja i peany na cześć Philipsa w końcu zaczynają nieco drażnić, ale trudno się dziwić, że znalazły się one w książce poświęconej temu człowiekowi.
Podsumowując już, bardzo pozytywnie zaskoczyłam się tą książką. Spodziewałam się mdłej papki, a dostałam ciekawą książkę z wartką akcją, którą na dodatek czyta się wyjątkowo szybko. Na podstawie tej książki nakręcono film ,,Kapitan Phillips", który od momentu pojawienia się na ekranach kin zbiera bardzo dobre recenzje.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Recenzja bierze udział w wyzwaniu ,,Nie tylko literatura piękna".
Za możliwość zrecenzowania tej książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.
Zazdroszczę tej pozycji, że mogłaś ją przeczytać. Przymierzam się już do niej jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńO, chciałabym przeczytać, ale książkowy budżet na ten miesiąc już zdecydowanie przekroczyłam. / W sumie dobra książka na prezent też
OdpowiedzUsuńJak to czasem bywa, chociaż film zapowiada się interesująco i zapewne go obejrzę, to już książka nie rysuje się tak różowo. Sam stereotyp, że książkę wydają po nagłośnieniu filmu, mocno zachwiał jego pozycję w moich oczach. No i sam temat, to nie mój rejon, co najważniejsze...
OdpowiedzUsuńMoże przed filmem autor po prostu nie miał takiego przebicia, jak teraz. Ja bym dała tej książce szansę. Może być ciekawa.
UsuńMuszę koniecznie przeczytać tę książkę. Narobiłaś mi na nią wielkiej ochoty. Uwielbiam czytać takie ksiazki:))
OdpowiedzUsuńLubię taką tematykę, więc chętnie bym po nią sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, za to film "Kapitan Phillips" to jeden z najlepszych, jakie dane mi było oglądać w tym roku. Greengrass jest znów w świetnej formie. A jeżeli kogoś zainteresuje ta tematyka, to polecam również film "Porwanie" (chyba nawet nieco lepszy od "Kapitna". Wracając do temtu ; Hanks powraca, bezapelacyjnie wspaniały! A książkę oczywiście, przeczytam! Świetna recenzja, moja droga Franco ; - )
OdpowiedzUsuńTom Hanks zawsze jest w formie:)
UsuńKsiążka kusi ;)
OdpowiedzUsuńFilm jest rewelacyjny, jedna z najlepszych ról Toma Hanksa. Książkę pewnie kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie ogladałam książki, ale do książki bardzo mnie przekonałaś :D :-)
OdpowiedzUsuńCzytała już kilka recenzji tej książki i przyznam, że mam na nią chęć ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o filmie. Najpierw chcę przeczytać książkę, a potem obejrzeć film.
OdpowiedzUsuńTo już któraś z kolei pozytywna recenzja tej powieści. Trzeba będzie się jej - książce - jednak przyjrzeć z bliska :)
OdpowiedzUsuń