Już dawno nie byłam tak poruszona żadną książką. Emil Zola to klasyk, z którego twórczością jednak do tej pory nie przyszło mi się zapoznać. Wiedziałam o nim tyle, że był on prekursorem, a zarazem mistrzem naturalizmu i napisał ,,Nanę". Gdy tylko usłyszałam o tej książce (niestety, od razu zdradzono mi zakończenie) bardzo chciałam ją przeczytać, ale jakoś nie było nam po drodze. Za to ostatnio udało mi się dostać ,,Germinal" tego autora i zachęcona pozytywnymi recenzjami znalezionymi w internecie natychmiast zaczęłam ją czytać.
Mam taki nawyk, że przed rozpoczęciem lektury dowolnej książki, muszę przeczytać jej ostatnie zdanie. W przypadku ,,Germinalu" brzmiało ono: ,,Wzrastała czarna armia mścicieli, w głębokich bruzdach kiełkował wolno posiew, aby rozerwawszy skorupę ziemi przynieść plon w nadchodzącym stuleciu.". Zdanie to jest dla mnie wyjątkowe z trzech powodów. Po pierwsze, jest ono świetnie napisane, zapisałam je sobie w notesie. Po drugie, zapowiada rewolucję społeczną, która nastąpi w XX wieku (pamiętajmy, że ,,Germinal" powstaje w 1885 roku). I w końcu po trzecie, stanowi doskonałe uwieńczenie jednej z lepszych książek, jakie miałam przyjemność przeczytać.
Pewnego mroźnego dnia Stefan Lantier, bezrobotny maszynista przybywa w poszukiwaniu pracy do kopalni le Voreux, gdzie udaje mu się znaleźć zatrudnienie. Mężczyzna pomieszkuje w biednej, ale poczciwej rodzinie górniczej Maheu. Stefan szybko orientuje się, że górnicy są wykorzystywani przez Towarzystwo, cierpią głód i niedolę nie mając żadnych szans na poprawę swojego losu. Postanawia to zmienić i organizuje w mieście filię Międzynarodówki zajmującej się poprawą sytuacji robotników na całym świecie. W le Voreux dochodzi do strajku, na czele którego staje Stefan. Początkowo wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, jednak po pewnym czasie górnikom zaczyna doskwierać głód, który prowokuje ich do gwałtownych działań. Górnicy zaczynają niszczyć kopalnie i atakować swoich przełożonych, a Stefan traci kontrolę nad sytuacją. Sprawy zaczynają przybierać coraz bardziej dramatyczny obrót, aż w końcu dochodzi do tego, że żandarmi decydują się otworzyć ogień do protestujących.
Ulotka zapowiadająca publikację ,,Germinala" |
Tej książce nie brakuje niczego, co uważane jest za wyznacznik dobrej powieści. Nie licząc elementów fabuły, o których wspomniałam powyżej w książce spotykamy interesujący i niebanalny trójkąt miłosny, w kolejnych rozdziałach ścierają się racje robotników i burżujów i nic nie okazuje się być takie, jakim się wydaje. Żadna postać występujące w książce nie jest czarna, ani biała (no, może poza panią Hannebou, ale to już jest przypadek wrodzony burżuazyjnej głupoty i ignorancji). Żadna postawa wobec problemu walki kapitału i pracy nie została pominięta, a na szczególną uwagę zasługuje to, w jaki sposób Zola przedstawił nędzę górników. Naturalizm jednoznacznie kojarzy nam się z epatowaniem naturalnością rozumianą jako okrutna dosadność. ,,Germinal" jest jednak tak napisany, że żadna sytuacja nie wydaje się nam przesadzona ani sztuczna. Mistrzostwo!
Na koniec chciałabym wspomnieć o tym, że nie warto bać się tej powieści. Jasne, że porusza ona poważne tematy, ale została napisany w sposób, który nie utrudni lektury nawet wielbicielom lekkich książek na jeden wieczór. Zaręczam, że każdy znajdzie w ,,Germinalu" coś dla siebie.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Z literą w tle i Czytam książki wydane przed 1990 rokiem.
A mnie też coś w stronę klasyki ostatnio ciągnie. Ale ja coś bardziej rubasznego, choć naturalizm też tam jest. Gargantua i Pantagruel-to mój nowy nabytek. Zerka na mnie z półki i czeka aż po niego sięgnę. Pamiętam,że na studiach bardzo mi się to podobało :) Ale Zola to jednak nie byłą moja bajka.
OdpowiedzUsuńO, Zola! Bardzo lubię Zolę. "Germinal" był moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością. Potem przeczytałam słynną "Nanę", "Zdobycz", "Lourdes", a niedawno "Kuchenne schody". I muszę powiedzieć, że "Nana" mnie rozczarowała. To opis wybryków rozpuszczonej, zdemoralizowanej kobiety i nic więcej. O wiele ciekawsze są "Kuchenne schody" czy też "Germinal", o którym piszesz.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym słowem Twojej recenzji :)
Cieszę się:). Ja mam jeszcze ,,Kartkę miłości" tego autora, i gdy już uda mi się przetrwać kolokwium z historii literatury polskiej to postaram się za nią zabrać.
UsuńKsiążkę posiadam w dwóch wydaniach i mam nadzieję, że odważę się po nią sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńNaczytałam się duużo klasyków i chcę od nich póki, co odpocząć :) Cieszę się, że Tobie książka bardzo się podobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zola to słynny autor - trochę mnie do niego przekonał twój ostatni akapit :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w domu. Akurat obecnie nie znajdę na nią czasu, ale na pewno zapamiętam by ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńjak najbardziej jestem chętna do jej przeczytania, zresztą zawsze pokazujesz ciekawe i mniej znane lektury :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć. Dzięki:)
UsuńDodam tylko, że książka jest dostępna za darmo na Wolnych Lekturach. :)
OdpowiedzUsuńJa z Zolą także bardzo długo nie mogłem się poznać, ale jakiś czas temu przełamałem się i skusiłem się na lekturę "Rzymu". Lekturę serdecznie polecam - tematyka odrobinę inna niż w prezentowanej pozycji, ale także niezmiernie ciekawa - młody francuski ksiądz przybywa do Watykanu, a śledząc jego losy, czytelnik odkrywa intrygujący świat katolickich dostojników kościelnych. Teraz na moim biurku leży już "Paryż", ciągle rozglądam się również za "Lourdes". Z chęcią sięgnę i po "Germinal" :)
OdpowiedzUsuń