Bezdomni są jedną z wielu grup społecznych, do których zostały przypięte etykietki komplikujące ich i tak już niełatwe życie. Rzeczywistość, z którą muszą się zmagać, Krzysztof Koehler opisał w swojej najnowszej książce zatytułowanej ,,Wnuczka Raguela". Tytuł tej nowości wydawnictwa M nawiązuje do historii biblijnej rodziny Raguela, choć w samej powieści nie znajdziemy zbyt wielu wątków religijnych oraz wyraźnych nawiązań do Księgi Tobiasza. Być może nawiązanie do religii propagującej miłosierdzie każe nam o nim pamiętać, gdy mijamy na ulicy ludzi potrzebujących pomocy w formie kubka herbaty?
Krzysztof Koehler, ,,Wnuczka Raguela", wydawnictwo M, Kraków 2014, stron 247. |
Głównymi bohaterami tej książki są chłopak i dziewczyna. Ich imiona nie zostały zdradzone czytelnikowi, najprawdopodobniej po to, by historia tych dwojga wydawała się uniwersalna i tym bardziej wstrząsająca. Na ulicę wygnały ich tragiczne zdarzenia, które niejednego zaprowadziłyby pod most. Ich losy związały się ze sobą na jednym z dworców, przystani bezdomnych, którymi rządzi przodownik i jego świta. Niemająca celu podróż po Polsce zbliża ich do siebie, ale dramatyczny koniec ich znajomości zbliża się nieubłaganie i determinacja chłopaka na niewiele się już zdaje. Gdy każde z nich rozchodzi się w swoje strony, obserwujemy ich poczynania i trzymamy kciuki za szczęśliwy koniec, który... nadejdzie? Jak myślicie?
Na pisarzy poruszających w swych książkach dramatyczne problemy społeczne czyhają dwa poważne zagrożenia: popadnięcie w banał i zbytnia emocjonalność. Koehlerowi obu ich udało się uniknąć. Co najbardziej mi imponuje, pisarz postarał się, by bohaterowie ,,Wnuczki Raguela" rzeczywiście zachowywali się i wyglądali jak bezdomni, a nie jak naturalne piękności z przejściowymi problemami.
Narracja tej książki jest dość chaotyczna, głównie ze względu na skakanie przez pisarza po przynajmniej dwóch planach fabularnych. ,,Wnuczkę Raquela" powinno się czytać w spokoju, przy odrobinie skupienia nie powinno być większych problemów ze sprawnym śledzeniem akcji tej powieści. Nieskoncentrowanym czytelnikom mogą przeszkadzać również krótkie, jakby urwane zdania, które przeważają w tej książce. Są one jednak tak wkomponowane w tekst, że nie sprawiają wrażenia niedopracowania i nie zakłócają narracji. Podobnie rzecz ma się z wulgaryzmami wypływającymi u ust części bezdomnych bohaterów. Są one szokujące, ale w tej sytuacji i wiarygodne, podobnie jak cały ogólny obraz środowiska bezdomnych.
,,Wnuczka Raguela" to porażająca książka opisująca życie bezdomnych w Polsce. Nie zajrzymy w niej do ośrodków i urzędów za to często będziemy odwiedzali dworce, altanki i opuszczone budynki. Chwilami zachowanie bohaterów było irracjonalne, choć na pewno nie z ich punktu widzenia; uczucia często, ale nie zawsze, wygrywały u nich z rozsądkiem. Zakończenie tej książki niczego nie wyjaśnia, zaczyna się nowa historia pełna niedopowiedzeń i wieloznaczności. Zakończenia otwarte zazwyczaj irytują czytelników, nie po to czyta się książkę, żeby nie wiedzieć, jak potoczą się losy jej bohaterów, ale nie wyobrażam sobie, żeby akurat ta powieść zakończyła się wyliczeniem typu: z tym stało się to, z tą tamto. Życie bezdomnych jest jedną wielką niewiadomą i strachem o kolejny dzień. Właśnie o tym pisze Krzysztof Koehler.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
,,Wnuczka Raguela" to porażająca książka opisująca życie bezdomnych w Polsce. Nie zajrzymy w niej do ośrodków i urzędów za to często będziemy odwiedzali dworce, altanki i opuszczone budynki. Chwilami zachowanie bohaterów było irracjonalne, choć na pewno nie z ich punktu widzenia; uczucia często, ale nie zawsze, wygrywały u nich z rozsądkiem. Zakończenie tej książki niczego nie wyjaśnia, zaczyna się nowa historia pełna niedopowiedzeń i wieloznaczności. Zakończenia otwarte zazwyczaj irytują czytelników, nie po to czyta się książkę, żeby nie wiedzieć, jak potoczą się losy jej bohaterów, ale nie wyobrażam sobie, żeby akurat ta powieść zakończyła się wyliczeniem typu: z tym stało się to, z tą tamto. Życie bezdomnych jest jedną wielką niewiadomą i strachem o kolejny dzień. Właśnie o tym pisze Krzysztof Koehler.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Chyba jeszcze żadnej książki na temat bezdomności nie czytałam, chętnie zapoznam się z tą lekturą.
OdpowiedzUsuńWiększość z Was, komentujących, interesuje się tą książkę głównie z powodu tematyki, jaką ona porusza. Jak widać, na polskim rynku brakuje takich powieści.
UsuńChyba się skusze, bo wydaje mi się, że warto bliżej poznać temat bezdomności :)
OdpowiedzUsuńTakiej książki jeszcze nigdy nie czytałam!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zaciekawiona!
Mam zamiar niedługo przeczytać:)
OdpowiedzUsuńTrochę martwi mnie ta chaotyczna narracja. Niemniej jednak tematyka bezdomności budzi moją ciekawość, dlatego chciałabym zobaczyć, w jakim świetle przedstawił ją Krzysztof Koehler.
OdpowiedzUsuńChętnie wystawię wrażliwość na ciężką próbę
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy chaos. Y mi nie przeszkadzał. Ale to ważny temat i warto o nim czytać.
OdpowiedzUsuńO, to może być ciekawe! Chętnie się skuszę na ten tytuł, tym bardziej, że porusza ważny problem.
OdpowiedzUsuńNiezwykła powieść, bardzo poruszająca polecam.
OdpowiedzUsuńDotychczas wahałam się co do tej książki, ale chyba się jednak na nią skuszę. :)
OdpowiedzUsuńtemat bezdomności jest często poruszany w literaturze, ale mało kto potrafi dobrze go ująć. zazwyczaj pokazuje się samo stoczenie człowieka, albo tworzy się na tego bazie historię Kopciuszka. widzę cie nadziei, że u Koehlera będzie inaczej.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Koehler ugryzł ten temat z nieco innej strony.
UsuńCiężki temat - zastanawiam się, czy jestem w tej chwili gotowa na jego podjęcie :(
OdpowiedzUsuńPodejrzewam,że forma tej książki mogłaby mi przeszkadzać - trochę chaotyczności, krótkie, urywane zdania... Nie przepadam za takimi zabiegami.
OdpowiedzUsuńTemat ciężki, ale co za tym idzie (chyba niestety) - godny uwagi i ciekawy. Poza tym moim zdaniem dość trudny dla autora, który musi się napracować, aby nie popadać w skrajności.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Trudno jest napisać książkę poruszającą ważne problemy społeczne bez popadania w banał. Na szczęście, niektórym się to udaje.
UsuńMasz rację, autorowi udało się uniknąć zarówno banału, jak i zbytniej emocjonalności.
OdpowiedzUsuń