poniedziałek, 5 maja 2014

,,Klasyka zapomniana" - nowy cykl na Strofkach

Bardzo się cieszę, że moja propozycja cyklu przypadła Wam do gustu. Przyznam szczerze, że wymyśliłam go podczas pisania podsumowania kwietnia, na szybko i bez jakichkolwiek konkretów dotyczących jego funkcjonowania. Słowo się jednak rzekło i musiałam zabrać się do pracy, czy mi się to spodobało, czy nie. Najpierw, w pocie i bólu powstała nazwa cyklu - Klasyka Zapomniana. Postanowiłam, że oprócz literatury staropolskiej będę promowała na swoim blogu również utwory powstałe w nieco ,,młodszych" epokach, warte przeczytania, ale nieco już zapomniane i przede wszystkim niedoceniane. Oprócz tekstów źródłowych, postaram się recenzować również książki opisowe, skupiające się na różnych aspektach życia oraz pozycji i cech charakterystycznych literatury w dawnych czasach. Przykładem tego typu tekstu są Wizerunki niepospolitych niewiast staropolskich XVI-XVIII wieku.  

To już wszystko, co chciałam napisać o Klasyce Zapomnianej. Czas na recenzję pierwszej należącej do tego cyklu książki.  

***

Anna Stanisławska uważana jest za pierwszą polską pełnoprawną poetkę. Cały jej dorobek literacki stanowi tylko jeden tekst Transakcyja, której pełny tytuł to Transakcyja albo Opisanie całego życia jednej sieroty przez żałosne treny od tejże samej pisane roku 1685. Jak sama nazwa tego dzieła wskazuje tekst ten powstał w 1685 roku, czyli w czasie dojrzałego baroku, trzysta dwadzieścia dziewięć lat temu. Całość składa się z siedemdziesięciu siedmiu różnej długości i tematyki trenów. 

Transakcyja opowiada o życiu Stanisławskiej, które nie należało do najłatwiejszych. Na autorce i jej zmarłym w dzieciństwie bratem wygasł bowiem ród Stanisławskich. Między innymi z tego powodu tekst ten jest utrzymany w pesymistycznym tonie. Pierwszym mężem Anny był upośledzony umysłowo Jan Warszycki zwany przez swą żonę wymownie - Ezopem, kolejne małżeństwa, szczęśliwe, zakończyły się wraz z rychłą śmiercią obu mężów. Pomimo licznych przeciwności losu poetka nie ustawała w dążeniach o szczęśliwy żywot. Pod koniec życia zajmowała się głównie dbaniem o swój rozległy majątek oraz pomaganiem Kościołowi i ubogim. 

Treny, za sprawą niejakiego Jana Kochanowskiego kojarzą nam się głównie z liryką funeralną, smutną i przepełnioną żalem. Część utworów Stanisławskiej również nie należy do najweselszych, ale część, najprawdopodobniej nieświadomie, poetka uczyniła komicznymi. Do takich należą zwłaszcza treny opisujące jej pożycie z Ezopem. Jan Warszycki najprawdopodobniej był psychicznie chory, choć jego schorzenie pozwoliło mu na względną samodzielność. Czasami jednak czyniło z niego, cytuję teraz Zbigniewa Kuchowicza, kompletnego debila. Rankiem, tuż po nocy poślubnej, którą małżonkowie spędzili osobno, gdy już wepchnięto go do sypialni Anny, ten zaczął... łapać muchy:
A nazajutrz po śniadaniu,
a przy mojem ubieraniu,
Ledwo w Ezopa wmówili, 
czyli go też już wtrącili
Do pokoju, gdzie poziera,
a palcem prochy ociera.
Coś mu szepcą - on jak głuchy, 
a po oknie łapa muchy.*
Choroba psychiczna to jednak tylko jeden z wielu problemów młodego Warszyckiego. Kolejnym był jego despotyczny ojciec - typowy napuszony magnat, a do tego furiat którego przywary Stanisławska opisała rewelacyjnie. Słynny na cały kraj kasztelan Warszycki nie zadbał o wychowanie i ogładę syna, wierząc w to, że jego pieniądze pomogą mu znaleźć odpowiednią kandydatkę na żonę. Niestety, trafił na niejaką Annę Stanisławską, która nie zaliczała się do pokornych niewiast i umiała zadbać o siebie. Po śmierci swojego ojca, przyszła poetka doprowadziła do rozwodu (!) z Ezopem i związała się z Janem Zbigniewem Oleśnickim, który niedługo po ślubie zmarł na cholerę, a następnie z Janem Bogusławem Zbąskim (Stanisławska wybitnie upodobała sobie to imię), który podczas odsieczy wiedeńskiej został postrzelony w nogę i zmarł na skutek zakażenia krwi. Resztę życia Anna spędziła jako wdowa.

Wszystkie te wydarzenia zostały w Transakcyi skrupulatnie opisane. Poetka miała to szczęście, że większość słów jakich użyła do konstruowania swojego tekstu nie wyszły z użycia do dzisiaj, lub są łatwe do odczytania dla współczesnego czytelnika. Wszelkie niejasności związane z korektą oraz redakcją tego tekstu zostały wyjaśnione przez Idę Kotową, polską filolog, która w 1935 roku wydała krytyczne wydanie tego tekstu. Jedyne, co przeszkadzało mi podczas lektury tej książki to rymy gramatyczne, typu wiosna-radosna, które nie irytują jedynie w wierszykach stworzonych przez maluchy, a które upodobała sobie Stanisławska. Jest to jednak jedyny znaczący mankament tego utworu. 

Polecam tę książkę czytelnikom, którzy są zainteresowani zarysem obyczajowości polskiej w XVII wieku oraz opisem przeżyć kobiety, która w tych trudnych czasach nie mogła cieszyć się nawet szczęściem rodzinnym. Tego typu problemy są aktualne bez względu na to, w jakiej epoce żyjemy, zaś jeśli chodzi o obyczajowość to wydaje mi się, że czytanie opracowań historycznych warto uzupełnić czytaniem tekstów źródłowych. W takim układzie odkrywanie przeszłości staje się fascynującą przygodą, przeżycia której serdecznie Wam życzę. 

To wszystko na dziś, dziękuję za przeżycie i pozdrawiam,
Franca

Powyższa recenzja bierze udział w wyzwaniach: Polacy nie gęsi i Czytam książki wydane przed 1990 rokiem.
*Stanisławska Anna, Transakcyja, Wydawnictwo Universitas, Kraków, 2003, s.21. 

12 komentarzy:

  1. Czasami czytam teksty źródłowe, ale przyznam się, że ostatnimi czasy dosyć rzadko.
    Utworu Anny Stanisławskiej nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego. Nie jest on zbyt znany i ciężko znaleźć go nawet w Bibliotece Uniwersyteckiej. Warto jednak sięgnąć do dzieła Stanisławskiej i przenieść się myślami ponad trzysta lat wstecz.

      Usuń
  2. Nie znam tej autorki i powiem Ci, że cykl świetny! Miło patrzeć, jak ktoś dba o to, abyśmy nie zapominali o takich ważnych książkach. Lubię taką formę książki - trenów, które są przygnębiające, a z drugiej strony zabawne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że wszelkie wydarzenia zostały w Transakcyi skrupulatnie opisane. To już jest 3/4 sukcesu całej książki. Ja co prawda na co dzień wolę nieco inną literaturę, ale powyższą pozycje polecę mojej cioci, bo ona lubuje się w takich klimatach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, ale masz świetny pomysł z tym cyklem. Dzięki temu, odkryjemy nowych autorów, których nie znamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesująca książka ;)
    Widać, że z nieco wyższej półki - z tej, po którą inni rzadziej sięgają ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie zapomniana, bo pierwsze o niej słyszę. Hm. Więc w sumie dla mnie nie tyle zapomniana, co w ogóle nieznana. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawie napisałaś o tym dziele - szczerze gratuluję :). I cykl też bardzo nie zaciekawił. Ciekawe, jakich jeszcze perełek się "dokopiesz" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybór nie jest najłatwiejszy. Nasi przodkowi naprawdę potrafili fantastycznie pisać. Robię jednak co mogę :)

      Usuń
  8. Będę zaglądał w miarę pojawiania się dalszej części cyklu, historia to mój konik.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały pomysł z tym cyklem! Też powinnam poczytać starsze książki, muszę wykombinować więcej czasu hehe :)

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?