sobota, 12 kwietnia 2014

Życie swe dziecięce oddali za Ojczyznę

W 1918 roku, pomimo odzyskania przez Polskę niepodległości, wciąż nierozwiązana pozostawała sprawa jej granic, zwłaszcza wschodnich. Kością niezgody, jedną z wielu, był Lwów, do którego przyznawało się kilka państw, przede wszystkim Ukraina i właśnie Polska. W latach 1918-1919 toczyła się między tymi krajami wojna, w której do wygrania były olbrzymie połacie ziemi. Walki o Lwów były szczególnie zacięte i w pewien sposób nietypowe, ponieważ żołnierzami broniącymi polskich praw do tego miasta były dzieci - Orlęta Lwowskie.
Pamięci tych wszystkich,
którzy życie swe dziecięce
oddali za Ojczyznę*
Blisko dwadzieścia lat po tym wydarzeniu, węgierski twórca powieści dla młodzieży, Jenő Szentiványi napisał książkę o bohaterskiej postawie młodych Polaków i zatytułował ją po prostu Orlęta Lwowskie.  Dr Jarosław Szarek w swojej opinii dotyczącej tej książki zamieszczonej na jej okładce stwierdził, że
Ta książka sprawiła, że niejeden młody Węgier chwycił za broń w antysowieckim powstaniu 1956 roku*
Nie jestem pewna, czy to prawda, ponieważ na Węgrzech powieść ta została wydana tylko raz, co świadczy o tym, że nie była ona rozrywana przez czytelników. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że od jej powstania do słynnego zrywu węgierskiego minęło mniej niż dwadzieścia lat, więc ów pierwsze wydanie było wciąż dość aktualne. 

Głównymi bohaterami tej książki są członkowie rodziny Potockich. Kazimierz, Stanisław, Maria oraz ich matka mieszkają we Lwowie, ojciec rodzeństwa jako oficer przebywa obecnie w Warszawie. Życie Potockich toczy się dość zwyczajnie; do momentu, w którym dociera do nich informacja, że wojska austro-węgierskie wycofują się z terenów Rzeczypospolitej tym samym oddając sporą ich część, między innymi Lwów, Ukraińcom. Zdecydowana większość polskiej części tego miasta nie zgadza się z tym postanowieniem. Zaczyna się walka, w której naprzeciwko siebie stają wykwalifikowani i przede wszystkim dorośli żołnierze oraz... dzieci.

Orlęta lwowskie to opowieść o odwadze i poświęceniu ludzi, którzy zamiast w okopach powinni siedzieć w ławkach szkolnych. Uczniowie szkół lwowskich jak jeden mąż rzucili się do obrony swojego miasta, nierzadko oddając za nie swoje zdrowie i życie. Wojna polsko-ukraińska została w tej książce przedstawiona z perspektywy młodzieży biorącej w niej udział. Dzięki temu zabiegowi relacja z opisywanych wydarzeń jest bardzo emocjonalna, ale też rażąco prawdziwa i szczera. Niestety, zazwyczaj jest tak, że jeśli poznajemy daną historię z czyjejś perspektywy, wersja tej drugiej strony jest, łagodnie mówiąc, zaniedbana. Pomimo tego, że książka Szentiványiego jest powieścią historyczną, nie doszukamy się w niej wnikliwego analizowania sytuacji politycznej czy drobiazgowego przedstawiania określonych postaci historycznych (oczywiście wplecionego w tok narracji).  Orlęta lwowskie opowiadają o bohaterstwie młodych obrońców powracającej na mapy Europy Rzeczypospolitej. Z fabularnym opracowaniem historycznym niewiele ma ta powieść wspólnego, co jednak niekoniecznie musi być jej minusem. To, czego oczekujemy od powieści historycznej zależy tylko od nas. Jedni pisarze skupiają się na faktach historycznych, Szentiványi skupił się na ludziach. 

Bohaterowie tej książki nie są zbyt dobrze zarysowani przez narratora. Poznajemy ich głównie dzięki licznym dialogom pojawiającym się na kartach tej powieści. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie to, że większość z nich używa jeszcze czasu zaprzeszłego (zrobił był, poszła była), we współczesnej polszczyźnie już niemalże martwego. Ten szczegół dodaje powieści wiele uroku. 


Orlęta lwowskie to książka historyczno-młodzieżowa. Myślę, że warto podsuwać ją nastolatkom oraz starszym dzieciom do czytania ponieważ dostarcza ona wielu godnych naśladowania wzorców osobowych. Dodatkowo jest ona napisana w taki sposób, że nie zmęczy młodego czytelnika mnogością informacji czy trudnym językiem. Ja swoje 18-naste urodziny mam już kilka lat za sobą, ale również bardzo miło będę wspominała tę lekturę. Polecam ją wszystkim. 

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

Powyższa recenzja bierze udział w wyzwaniach: Wojna i literatura, Czytam książki historyczne i Czytam książki wydane przed 1990 rokiem

Za egzemplarz tej książki dziękuję Wydawnictwu M.

Szentiványi Jenő, Orlęta Lwowskie, Wydawnictwo M, Kraków 2013 (dedykacja)
Szentiványi Jenő, Orlęta Lwowskie, Wydawnictwo M, Kraków 2013 (fragment opisu na okładce)

12 komentarzy:

  1. Trzeba pamiętać o smutnej historii i Orlętach. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś przeczytać, chociaż po drodze mam jeszcze kilka innych książek historycznych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dawno przeczytałem tą niesamowitą powieść i przyznam, że są fragmenty, od których łza się kręci w oku. Piękny kawałek historii, zachęcam do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym ją przeczytać. Myślę, że takie książki mają w sobie duże przesłanie i zostają w myślach na długi czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że książka nie jest napisana trudnym językiem, dzięki czemu trafi do szerszego grona czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przypominam sobie, czy czytałam tę książkę czy też nie. Ale w każdym razie tak sobie pomyślałam, żeby sprezentować ją w prezencie mojej nastoletniej bratanicy. Mam nadzieję, że doceni walory tej niezwykle wartościowej publikacji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam, ale z chęcią to zmienię : >

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak myślę, że takie książki powinna czytać młodzież w szkole, zwłaszcza, że są dobrze napisane i przystępnym językiem, który nie nuży i zraża do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy to książka dla mnie, ale pobyt we Lwowie i spacer po Cmentarzu Łyczakowskim pamiętam do dziś, choć byłam tam ponad dziesięć lat temu. Takie miejsca robią wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również dość długo nie mogłam wrócić do siebie po wizycie na Cmentarzu Łyczakowskim. Cieszę się jednak, że jego polska część była równie zadbana, co ukraińska. Bardzo miło się na to patrzyło, jednak przeraziła mnie liczba krzyży, na których nie było tabliczek z imionami i nazwiskami poległych.

      Usuń
  9. Ja również nie czytałam i na razie nie zamierzam się za nią zabierać. Aktualnie mam niedosyt lekkich, łatwych i nieskomplikowanych historii, przy których się odprężę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że bohaterowie nie są lepiej zarysowani, lecz mimo to książka porusza ważne aspekty w zapewne nieskomplikowany sposób, więc jak najbardziej mogłabym kiedyś po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?