,,Miłość w czasach zarazy" to jedna z najbardziej znanych książek Gabriela Garcii Marqueza, a zarazem jedna z najpiękniej zatytułowanych powieści wszech czasów (ex aequo ze ,,Stu latami samotności" tego samego autora). Już od dawna przymierzałam się do przeczytania tej kopalni cytatów obleczonej w fabułę, ale zawsze coś stało mi na drodze. Ostatnio w końcu udało mi się sięgnąć po tego autora i była to jedna z najlepszych lekturowych decyzji, jakie kiedykolwiek udało mi się podjąć.
Fermina Daza odrzuca zakochanego w niej Florentina Arizę po czym wychodzi za mąż za Juvenala Urbino, cenionego w mieście lekarza. Książka liczy sobie blisko pięćset stron, na których śledzimy losy bohaterów do ostatnich ich dni. Pomimo tego, że wątek nieszczęśliwej miłości wydaje się być już wyświechtany i mało interesujący to Marquez udowadnia swojemu czytelnikowi, że jest to wierutna bzdura. Sposobem na to, by historia nieszczęśliwie zakochanego mężczyzny wydała się czytelnikowi interesująca są doskonale i przede wszystkim wiarygodnie zarysowani bohaterowie. Poznajemy ich charakter, wygląd, codzienne zwyczaje, a nawet dziwactwa. Żadna postać występująca w tej powieści nie wydała mi się przerysowana, a to się rzadko zdarza.
Ogromnym plusem tej książki jest ukazanie innego spojrzenia na instytucję małżeństwa, tak dziś niepopularną. W ,,Miłości w czasach zarazy" perypetie bohaterów schodzą na drugi plan, najważniejsza jest właśnie miłość.
Gabriel Garcia Marquez jest mistrzem tzw. realizmu magicznego, jego styl jest bardzo liryczny, delikatny. Mam wrażenie, że gdyby ten autor miałby opisać dajmy na to kredę zrobiłby to w taki sposób, że za wszelką cenę musiałabym ją mieć. Pomimo wyraźnej odmowy Ferminy Dazy Florentino Ariza nie przestaje wierzyć w sukces, a raczej w swoją szansę, czyli śmierć doktora Urbino, do której, od razu to zaznaczmy, nie ma zamiaru się przyczynić. To długoletnie wyczekiwanie dodatkowo dodaje tej książce magii i melancholii.
W 2007 roku nakręcono ekranizację tej powieści, w której główną rolę zagrał Javier Bardem. Niestety, nie miałam jeszcze okazji jej oglądać, ale podobno jest wyjątkowo udana.
Podsumowując tę recenzję chciałabym przytoczyć jeden z komentarzy, które możecie znaleźć na portalu lubimyczytac.pl: ,,Ta książka zachwyciła mnie niemal wszystkim, co w sobie miała, od języka zaczynając, na głębi przesłania kończąc.".
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Literacka Ameryka Południowa i Czytam książki wydane przed 1990 rokiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytałam tę książkę. Niebanalna lektura. Polecam.
OdpowiedzUsuńGdzieś już słyszałam o tej książce, ale dopiero Twoja recenzja w stu procentach przekonała mnie do tej powieści :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, tym bardziej, że mam ją w pięknym wydaniu Świata Książki.
OdpowiedzUsuńooo, na tę książkę i ja się piszę :)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka mi ją polecała może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń* dostałaś książkę ? :)
Dostałam, dostałam:)
UsuńChyba jestem jednym z nielicznych facetów, ponieważ od jakiegoś czasu także chcę zabrać się za tę lekturę. ;b
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, nie jest książka typowo ,,męska", ale myślę, że każdy powinien znaleźć w niej coś dla siebie. Polecam!
UsuńCiągle sobie powtarzam, że muszę znaleźć czas, aby prócz literatury współczesnej sięgać po klasykę. Może w końcu się zmobilizuję, zaczynając od "Miłości..." :)
OdpowiedzUsuńJa mam dokładnie odwrotnie. Wciąż czytam klasykę trochę przy tym zaniedbując literaturę współczesną:)
UsuńUwielbiam Marqueza, ten realizm magiczny bardzo do mnie trafia.
OdpowiedzUsuńczytałam dosyć dawno temu i chętnie bym wróciła do tej książki i odświeżyła sobie pamięć :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz podsumowujący recenzję najbardziej mnie przekonał do przeczytania tej książki. Zaczynam żałować, że do tej pory tego nie zrobiłam.
OdpowiedzUsuńJa również zakochałam się w tym komentarzu gdy tylko na niego natrafiłam. Zazdroszczę ludziom, którzy tak prosto, a zarazem doskonale potrafią wyrazić swoje odczucia.
UsuńJakoś nigdy mi nie wpadła w ręce, a jak widzę warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do Marqueza już hoho i jakoś nigdy mi nie po drodze. Trafiłam na jego postać daawno temu przy okazji pewnego cytatu (jest jednym z najpiękniejszych jakie znam): "Człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry, tylko wówczas gdy chce mu pomóc, aby się podniósł". I tak od tamtej pory planuje spotkać się z nim książkowo. Twoja recenzja tym bardziej mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuń