niedziela, 12 lipca 2015

„We wsi Budziejowice był kiedyś...” [Jaroslav Hašek „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej”]

Czesi są przez nas uważani za zabawny, trochę nierozgarnięty naród. Pepiki mówią przecież śmiesznym językiem, są sympatyczni i... mają Szwejka! Tak głupiutki bohater raczej nie miałby szans przedrzeć się do panteonu polskich herosów literatury, ale literatura czeska bez wahania przyjęła na swoje łono idiotę z urzędu. Postać wykreowana przez Jaroslava Haška bawi i jednocześnie uczy na kartach powieści „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej”, wcześniej znanej pod tytułem „Przygody dobrego wojaka Szwejka czasu wojny światowej”. Inicjatorem zmiany tytułu oraz autorem nowego przekładu tej książki jest Antoni Kroh, jak się okazało w czasie lektury - czechofil pełną gębą. 

Szwejk jest poczciwym sprzedawcą psów i wielbicielem opowiadania anegdot. Przed laty był także żołnierzem, ale został superarbitrowany z wojska z powodu wrodzonego idiotyzmu. Los chciał, że ponownie musiał zawitać w szeregi armii austro-węgierskiej, ponieważ wybuchła wojna światowa. Gdy już zorientował się, że zabito TEGO Ferdynanda, a nie Ferdynanda Kokoskę i nie drogistę Prusi, jako przykładny obywatel Szwejk postanawił bronić ojczyzny (czymkolwiek by ona nie była i jakich terenów nie obejmowała). Tak to zaczeła się jego (anty)wojenna przygoda.

Szwejk jest bohaterem wyrazistym, nakreślonym grubą krechą. Wbrew pozorom (i zapewnieniom głównego zainteresowanego) nie jest skończonym idiotą. Przemawia przez niego przysłowiowa ludowa mądrość, nie można też odmówić mu bystrości. Wiele w nim samego Haška; autor najbardziej znanej czeskiej powieści był świetnym gawędziarzem, satyrykiem, niezbyt walecznym żołnierzem, ateistą, bolszewikiem. Niektóre jego cechy i przekonania zostały bezpośrednio przelane na Szwejka, inne są przez niego przekazywane pośrednio, najczęściej poprzez komizm. Hašek szczególną awersją darzył wojsko i tzw. obywatelskie obowiązki. Szwejk jest za to oddanym żołnierzem, który wytrwale próbował dotrzeć do swojej jednostki. Nie jest to przejawem hipokryzji pisarza, dlatego że wierne oddanie Szwejka przełożonym jest tylko okazją do ukazania absurdu ich rozkazów oraz w ogóle porządku panującego w wojsku. Podobnie rzecz ma się z innymi poglądami Haška. Uważa się, że jego alter ego w tej książce jest Jednoroczny Ochotnik - kolejna, po Szwejku, postać, dla której warto przeczytać tę powieść.

Wspomniany już komizm oraz niewspominany pospolity humor zostały w tej książce użyte w dwojakim celu. Po pierwsze, dla ukazania czegoś ważniejszego i po drugie, jako cel sam w sobie. Trudno orzec, które użycie jest częstsze. Hašek robił wszystko, by wyśmiać pseudoheroizm i wojenne hasła, tak często rzucane w jego czasach. Najłatwiej było mu je atakować poprzez komizm.  „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowejwciąż śmieszą, bo ich ludyczność jest oparta na schematach i ludowym humorze, który, odpowiednio użyty, jest wręcz ponadczasowy. Podobnie jak najsłynniejsza powieść czeskiego giganta literatury humorystycznej.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.

***

Jak na pewno zdążyliście zauważyć (mam nadzieję, że zdążyliście), nie dawalam znaku życia od ponad miesiąca. Oczywiście nie zapomniałam o Was. Na moją długą nieobecność złożyło się wiele czynników: sesja, praca i wakacje połączone z pracą. Aktualnie znajduję się w Edynburgu, w którym będę przebywać do końca sierpnia. Wspaniale się tu czyta, więc na pewno będę miała mnóstwo materiałów do recenzji. Będę się przy tym starała pisać i publikować recenzje tak często, jak tylko będę mogla. Z tego miejsca chciałabym przeprosić Was, czytelników, i Wydawnictwo Znak, które tyle czekało na publikację wpisu o „Losach dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej”, za zniknięcie i brak jakichkolwiek informacji na ten temat.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca


9 komentarzy:

  1. Ta książka to mój wielki wyrzut sumienia. Taka znana, a ja jej jeszcze nie czytałam. Jak rozumiem, nowy przekład jest dobry i polecasz książkę w nowym przekładzie?
    Dobrze, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie czytałam tej książki w żadnym z poprzednich przekładów, więc nie wiem, jak na ich tle prezentuje się przekład Kroha. Jednoznacznie mogę stwierdzić, że Kroh przekonująco uzasadnił wszystkie swoje decyzje (chociażby tę dotyczącą modyfikacji tytułu) i sporządził bardzo dokładne przypisy.

      Usuń
  2. Podobnie jak koczowniczka, ja również tej książki jeszcze nie czytałam. Ale mam w domu jej stare wydanie, więc muszę tylko znaleźć nieco czasu na jej przeczytanie. Fajnie, że się odezwałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że cieszysz się, że się odezwałam :-)

      Usuń
  3. Ja również nie czytałam jeszcze Haska, ale od dawna mam ochotę ją kupić i przeczytać :)

    Ps. Życzę miłej pracy i wypoczynku w Edynburgu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Edynburg? :D
    Ależ Ci zazdroszczę, że tam jesteś :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Sesja - łączę się w bólu. Chętnie zapoznam się z tą książką, miłego wypoczynku! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może rzeczywiście warto przeczytać... Musiałabym się jeszcze zastanowić, ale brzmi intrygująco.

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?