środa, 20 maja 2015

Anna Herbich „Dziewczyny z Syberii”

„Dziewczyny z Syberii” to piąta część bestsellerowej serii „Prawdziwe historie” i druga autorstwa Anny Herbich. Jej bohaterkami są kobiety, które przeżyły zesłanie na Syberię i mają siłę, by o tym opowiadać. Ich historie są do siebie dość podobne. Najpierw głuche uderzenia kolb karabinów radzieckich żołnierzy o drzwi, kilka godzin na spakowanie się, podróż w bydlęcych wagonach, wywózka w nieznane, odrobaczanie ubrań, przydział do kołchozów, katorga, układ Sikorski-Majski, powrót do kraju lub emigracja. Schemat działał doskonale, ale nie przewidywał najgorszego. Tego, co działo się już na miejscu zsyłki i tego, że człowiek kolejny raz okazał się dla drugiego człowieka wilkiem. 

Opowieści Janiny, Stefanii, Danuty, Aliny, Natalii, Danuty, Weroniki, Grażyny, Barbary i Zdzisławy budzą w czytelniku sprzeciw i niedowierzanie. Powszechnie wiadomo, co działo się w sowieckich obozach pracy, ale łagrowa rzeczywistość staje się wyraźna dopiero wtedy, gdy mamy do czynienia z osobistym świadectwem osób, które przeżyły to piekło. Janinie z powodu szkorbutu na pewien czas zarosły usta, brat Natalii za próbę ucieczki został postrzelony w czoło, przeszyty salwą z broni maszynowej, a jego nagie zwłoki przez tydzień, ku przestrodze dla innych więźniów, leżały pod bramą obozu i służyły za pokarm dla wałęsających się wygłodniałych zwierząt. Stefania została przegrana, czy też wygrana (kąt widzenia zależy od punktu siedzenia) w karty, ale słabość jednego z urków do jednej z jej przyjaciółek sprawiła, że ów urka odegrał Stefanię i podarował ją w prezencie wybrance swego serca.To tylko kilka przykładów tego, co mogło spotkać na Syberii więźniów, którzy budowali tam nowy lepszy proletariacki świat.

W książkach takich jak ta, czyli hybrydach reportażu i biografii, ważne jest pytanie o znaczenie jakie na ukształtowanie tekstu i jego odbiór przez czytelnika ma autor. Wydaje się, że narratorkami kolejnych rozdziałów są ich bohaterki. Taki układ wykluczałby jednak jakikolwiek udział Herbich w organizowaniu tekstu i tym samym dyskredytował ją jako autorkę. Tak się jednak nie dzieje. Opowieści więźniarek są tylko materiałem, na którym pracowała reporterka i to ona odpowiada za sygnowany swoim nazwiskiem tekst. Historie dziewczyn z Syberii są wstrząsające i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Wydaje się jednak, że są one przerażające nie ze względu na sposób, w jaki zostały opowiedziane, a z powodu tego, że wiernie oddają obozową rzeczywistość. Każdy przyzwoity człowiek reaguje na nie wewnętrznym uniesieniem i chyba to jest ich największą siłą - sam przekaz, a nie jego forma.

Największym minusem tej publikacji jest selekcja bohaterek. Wiem, że brzmi to okrutnie, ale należy wynotować to, że wszystkie pochodzą z bogatych ziemiańskich lub arystokratycznych rodzin i mają nieco wypaczone pojęcie o sytuacji społeczno-gospodarczej II RP. W większości relacji międzywojenna Polska jest opisywana jako kraina mlekiem i miodem płynąca, a wszyscy wiemy, że tak nie było. Dodatkowo fakt, że wszystkie bohaterki pochodzą z jednej warstwy społecznej sprawia, że perspektywa ich relacji została poważnie zawężona. Inaczej rzeczywistość odbiera osoba wychowana na dworze, do którego na polowania przyjeżdżał kiedyś car, a inaczej dziewczyna ze słomianej chatki. Ona, jako typ bohaterki, nie została w tej książce dopuszczona do głosu.

Herbich trzeba oddać przy tym sprawiedliwość za to, że zdecydowała się poruszyć tematykę nieco pomijaną w polskim dyskursie politycznym. Ubranie jej w osłonkę popularnego wydawnictwa, po które sięgną wcale nie pejoratywne rozumiane masy  pomoże syberyjskim więźniarkom wywalczyć to, o czym wspominają w swoich relacjach, a co najdobitniej sformułowała Weronika - „dopóki będę żyła, będę stawiała krzyże upamiętniające poległych Polaków”. Takie krzyże, chociaż niematerialnie, pomordowanym Polakom stawia każdy, kto stara się poszerzać swoją wiedzę na temat wojennych losów naszych rodaków, w tym wypadku zesłańców. Czytajmy więc i pamiętajmy o historii.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Znak. 

19 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie napisana recenzja - krótko, zwięźle i na temat :) Co do samej książki - już ją mam, bo poprzednia książka Herbich zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, ale na razie zbieram się w sobie, żeby po nią sięgnąć. Szkoda, że autorka ograniczyła się tylko do jednej warstwy społecznej :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę szkoda, że wszystkie bohaterki pochodzą z bogatych rodzin.. Książkę wszyscy zachwalają, i ja muszę w końcu ją przeczytać, na pewno jest tego warta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wielki apetyt na tę lekturę, a Twoja recenzja tylko go podsyciła

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią sięgnę, choć nie za bardzo lubię czytać o ludzkim cierpieniu... Wiem, wiem to historia i trzeba ją znać, ale mimo wszystko ciężko czyta mi się takie pozycje :) Zastanawia mnie, dlaczego autorka nie dopuściła do głosu kobiet wywodzących się z mniej dystyngowanych rodzin i jeśli był to celowy zabieg, to jakie miał zadanie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już kilka takich książek, jak chociażby ostatnio "Niezłomną". I za każdym razem te historie wywołują we mnie wiele emocji. Podziwiam ludzi, którzy to wszystko przeżyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czytałam ,,Niezłomną,, i aż trudno wierzyć, że sobie kobiety poradziły w takich warunkach.

      Usuń
  6. Koniecznie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie. Jestem dopiero w trakcie, ale też zauważyłam, że przedstawione zostały tylko dziewczyny z dobrych, bogatych rodzin. No ale i tak wstrząsnęła mną ta książka
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie książki są niezwykle potrzebne i warte uwagi. Podziwiam tych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie napiszę nic innego: muszę tę książkę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że mnie ta publikacja ciekawi i chciałabym ją przeczytać, ale jak tak o tym teraz myślę to jest jeszcze trochę takich tytułów z tej tematyki, trochę starszych (np. Archipelag GUŁag Sołżenicyna, ale tu mnie objętość ciągle przeraża), które mam w planach i po nie pewnie sięgnę najpierw.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo wady jaką wymieniłaś książkę i tak chce przeczytać, bardzo lubię te publikacje Znaku

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszałam wiele dobrego o tej książce, ale mimo wszystko jakoś mnie do niej nie ciągnie, choć w dziwny sposób chciałabym ją poznać. Troszkę zaprzeczam sama sobie, ale mam mieszane uczucia
    http://chcecosznaczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawie o niej napisałaś. Kiedyś chętnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam już książki w podobnym klimacie, więc i po tę chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominuje Cię do LBA - http://wikamarta.blogspot.com/2015/06/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Parę razy słyszałam już o tej książce i mam na nią umiarkowaną ochotę. Pierwszy raz za to słyszę o tej selekcji bohaterek. Rzeczywiście, taki brak różnych perspektyw może być sporym minusem.

    OdpowiedzUsuń
  17. No, właśnie, książka przedstawia mało reprezentatywną grupę młodych Polek. To raz. A dwa - ten straszny, czytankowy styl. Takie opowiastki dla gimbazy. Jestem bardzo rozczarowana. Proponuję zapoznać się z listą ORYGINALNYCH tekstów na temat wywózek Polaków:
    Oto ta lista:

    1. Auderska Halina, „Ptasi gościniec” (powieść o Polakach z Polesia wywiezionych na Syberię, pierwszy tekst na ten temat w historii literatury polskiej)
    2. Bhattacharjee Anuradha, „Druga ojczyzna. Polskie dzieci tułacze w Indiach” (książka naukowa, historyczna, o polskich dzieciach z Syberii i dobrym indyjskim maharadży)
    3. Bystrzycki Przemysław, „Wiatr Kuszmurunu” (o Polakach wywiezionych z Przemyśla)
    4. Domino Zbigniew, „Syberiada polska” (autor tej powieści był wprawdzie w KBW i wiele można mu zarzucić, ale jego książka o polskich osadnikach z Wołynia wywiezionych na Sybir to arcydzieło literatury w porównaniu z „Dziewczynami z Syberii”)
    5. Gross Jan Tomasz, Grudzińska-Gross Irena, „W czterdziestym nas matko, na Sibir zesłali”
    6. Jonkajtis-Luba Grażyna, „…was na to zdies’ priwiezli, sztob wy podochli. Kazachstan 1940-1946” (autorka tej książki jest jedną z bohaterek „Dziewczyn z Syberii”, napisała ją i wydała pod pseudonimem w paryskiej Kulturze jeszcze w czasach komuny)
    7. Michalska Franczeska, „Cała radość życia. Na Wołyniu, w Kazachstanie, w Polsce. Wspomnienia”
    8. „My deportowani. Wspomnienia Polaków z więzień, łagrów i zsyłek” (antologia tekstów na temat zsyłek i wywózek najlepszych polskich autorów: Józefa Czapskiego, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Anatola Krakowieckiego, Jana Kazimierza Umiastowskiego, Beaty Obertyńskiej)
    9. Obertyńska Beata, „W domu niewoli” (Polka wywieziona ze Lwowa)
    10. Ordonówna Hanka, „Tułacze dzieci”
    11. Rybałtowska Barbara, „Bez pożegnania”, „Szkoła pod baobabem” i dalsze części sagi o losach matki i córki, (autobiograficzna powieść o polskich dzieciach wywiezionych na Syberię, a potem do Afryki)
    12. Wańkowicz Melchior, „Dzieje rodziny Korzeniewskich”
    13. Ziółkowska Aleksandra, „Lepszy dzień nie przyszedł już”

    Aaa, zapomniałabym… Irytowała mnie w tej książce także okładka, z tą uróżowaną laleczką z tapetą na twarzy i w chuścinie na głowie, która ma udawać biedną polską dziewczynę na zesłaniu. Ach, ten target, ta współczesna pogoń za klientem… To już nie było autentycznych zdjęć do wykorzystania?

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?