czwartek, 2 kwietnia 2015

„Czyli taka z pozoru historia o niczym” [Agnieszka Wójcińska „Reporterzy bez fikcji”] „”

Literaturę faktu od literatury pięknej różni to, że ta pierwsza oparta jest na faktach, a druga to w większości czysta fikcja. Ta uproszczone rozróżnienie między typami tego, co my - mole książkowe - kochamy najbardziej, opiera na się na kategorii fikcji. Z założenia w literaturze faktu nie powinno być jej wcale, ale taki postulat może być realizowany co najwyżej w sprawozdaniu. Reportaż nie jest tak kategoryczny i dopuszcza wiele uchybień na tym poziomie, przez co stawia w trudnej sytuacji samego reportera, który musi zająć w tej sprawie stanowisko: stanowczo odrzucić wszelkie elementy fikcjonalne albo śmiało umieszczać je w swoich tekstach (oczywiście w granicach reporterskiej przyzwoitości). Ta zagwozdka, z którą muszą zmierzyć się wszyscy zainteresowani tworzeniem reportaży jest jednym z zagadnień, o które Agnieszka Wójcińska pyta swoich rozmówców w książce zatytułowanej przewrotnie  „Reporterzy bez fikcji”.
Agnieszka Wójcińska,
„Reporterzy bez fikcji”,
Wydawnictwo Czarne,
stron 279.

Na tę publikację składa się siedemnaście około piętnastostronicowych wywiadów z najgłośniejszymi reporterami ostatniego dwudziestolecia, związanymi głównie z „Dużym Formatem”. Rozmówcy Wójcińskiej to Małgorzata Szejnert, Magdalena Grochowska, Angelika Kuźniak, Wojciech Tochman, Wojciech Jagielski, Krystyna Kurczab-Redlich, Barbara Pietkiewicz, Włodzimierz Nowak, Anna Biknot, Joanna Szczęsna, Mariusz Szczygieł, Irena Morawska, Lidia Ostałowska, Katarzyna Surmiak-Domańska, Jacek Hugo-Bader, Paweł Smoleński i Witold Szabłowski.

Każdy z wywiadów poprzedza zdjęcie danego reportera, jego nota biograficzna oraz fragment jednego z jego tekstów. Ów fragment jest punktem wyjścia do dalszych rozważań we właściwej części wywiadu. Wójcińska pyta swoich rozmówców zarówno o ich warsztat, jak i o teorię reportażu. Interesują ją przede wszystkim takie kwestie jak relacje miedzy fikcją i prawdą (czyli na ile można sobie pozwolić w reportażu), treścią i formą (która kategoria powinna być nadrzędna) oraz reporterem i bohaterami jego tekstów. Jej rozmówcy nie są zgodni w żadnej z tych kwestii. Mariusz Szczygieł przyznał, że gdy kupuje nową książkę, zwraca przede wszystkim uwagę na to jak, a nie o czym jest napisana. Dla Szejnert ważniejsza jest sama treść. Wojciech Tochman angażuje się w życie swoich bohaterów, nawet gdy reportaż na ich temat jest już zakończony, zaś Wojciech Jagielski uważa, że bezpośrednie pomaganie nie jest zadaniem reportera przy pracy- ten powinien swoimi tekstami zwracać uwagę odpowiednich ludzi na pewne sprawy, a nie próbować samemu zmieniać świat.

Z założenia „Reporterzy bez fikcji” zostali przeznaczeni do odbiorców mniej lub bardziej zainteresowanych reportażem, jednak dzięki kilku trikom zastosowanym przez Wójcińską mogą być też idealną podstawą do  zapoznania się z tym gatunkiem. W notach biograficznych reporterów autorka wymieniła tytuły ich najważniejszych tekstów (a należy pamiętać, że nie rozmawiała z reporterskimi młokosami), co w połączeniu z fragmentem wybranego reportażu danego twórcy zachęca do wyjścia poza wywiady Wójcińskiej i pomaga wybrać reportera, którego styl pisania i podejmowana tematyka najbardziej nam odpowiada.

Bez względu na to, co interesuje Was w tej książce - dobór rozmówców, zróżnicowana tematyka wywiadów, logo wydawnictwa na okładce - najprawdopodobniej się na niej nie zawiedziecie. „Reporterzy bez fikcji” to przemyślana całość, która, jak przyznaje autorka, powstała z czystej ludzkiej ciekawości, która w tym wypadku z pewnością nie jest pierwszym stopniem do piekła.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

8 komentarzy:

  1. Dla osób zainteresowanych reportażem to na pewno publikacja godna polecenia. Opowiem o niej mojej znajomej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie interesują mnie reportaże, średnio się w tym odnajduję i orientuję, ale wydawnictwo znam i wiem, że wydaje dobre pozycje. Podrzucę znajomym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda moja znajomość reportaży jest raczej nikła, ale przyznaję, że coraz bardziej ciągnie mnie do tego gatunku. Dobrze też jest co nieco wiedzieć o ludziach, którzy się zajmują reportażem, więc z chęcią zapoznam się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię reportaże, znam kilka osób z tych co wymieniłaś. Wielu też nie znam. Myślę, że to świetna lektura dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie miałam przyjemności (nie wątpię w to, że byłaby to przyjemność) czytać tekstów sporej części wymienionych w recenzji reporterów i w zasadzie bardzo mnie to cieszy - przynajmniej wiem, że czeka mnie lektura dziesiątek świetnych reportaży. Największe wrażenie rozbiły na mnie wywiady z Lidią Ostałowską i Włodzimierzem Nowakiem i to ich książek będę w najbliższym czasie poszukiwała.

      Usuń
  5. W pierwszej chwili chciałam napisać, że z reportażami mam niewielkie doświadczenie, więc może najpierw warto bardziej się w nich zorientować, a potem sięgnąć po "Reporterzy bez fikcji". Piszesz jednak, że ta publikacja może być punktem wyjścia do poznawania gatunku, więc nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś zdecydowanie dla mnie!
    Pamiętam jak Mariusz Szczygieł poruszał ten temat na spotkaniu w Agorze. Mówił m.in. o tym, że jeżeli coś zasadniczo nie wpływa na sens przekazywanych informacji, to dopuszcza się pewne modyfikacje, by tekst lepiej się czytało, czy by pewne kwestie podkreślić. Np. nie trzeba w opisie trzymać się dokładnej kolejności wypowiedzi rozmówców itp, że czasami warto je poprzestawiać, by tekst lepiej trafiał do czytelnika. W ten sposób przekaz się nie zmienia, a forma może być ciekawsza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że dla mnie będzie w sam raz, jestem jak najbardziej zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?