środa, 12 listopada 2014

Mendoza niesarkastycznie [Eduardo Mendoza ,,Walka kotów"]

Eduardo Mendoza jest jednym z najpopularniejszych współczesnych pisarzy hiszpańskojęzycznych. Jego proza jest ściśle związana z dziejami hiszpańskiej wojny domowej toczącej się w latach 1936-1939 i kulturowymi przemianami z lat 70. Jego debiut, wydana w 1975 roku  ,,Prawda o sprawie Savolty", zbiegł się w czasie ze śmiercią generała Franco, przez co Mendoza i jego powieści stały się mimowolnymi symbolami nowego porządku. W 2010 roku za sprawą ,,Walki kotów" pisarz zdobył jedną z najważniejszych hiszpańskich nagród literackich - Premio Planeta. 

Eduardo Mendoza,
,,Walka kotów"
Wydawnictwo Znak,
stron 424.
Znawca historii sztuki, Anthony Whitelands, zostaje zaproszony do Madrytu przez arystokratę będącego w posiadaniu pokaźniej kolekcji obrazów. Po wycenieniu niewiele wartych płócien, Anthony'emu zostaje zaprezentowany rodzinny skarb - nieznany akt autorstwa Velazqueza. Hiszpański możny  chce sprzedać obraz, by mieć pieniądze na godne życie zagranicą podczas wojny domowej, która zbliża się wielkimi krokami. Anglik, podobno rozsądny i inteligentny, daje się wmieszać w międzynarodową aferę, którą napędzają kręgi faszystów i komunistów oraz trzy piękne kobiety. Zagubienie bohatera potęguje niejasne tło społeczno-polityczne dążącego do rewolucji Madrytu lat 30. 

Fabuła ,,Walki kotów" powinna budzić uznanie amatorów kryminalnych zagadek, afer szpiegowskich oraz... trójkątów miłosnych. Powieść otwiera list Anthony'ego skierowany do jego kochanki Catherine. Znawca sztuki kończy zakazany romans z żoną przyjaciela i wyrusza do Madrytu, by wykonać zlecenie dane mu przez hochsztaplera z branży. Powieść rozpoczyna się interesująco: czytelnik powoli zapoznawany jest z najważniejszymi wątkami książki i nie może oderwać się od lektury, by nie mieć poczucia niedopowiedzenia. Potem atmosferę psują bohaterowie, którzy zachowują się coraz mniej racjonalnie. Swoim zachowaniem najbardziej irytuje Paquita, córka właściciela obrazu, która została przedstawiona jako niebywale rozsądna, ale jej zachowania zdecydowanie nie można określić tym przymiotnikiem.

Wbrew zapowiedziom wydawcy, zaskakująco małe znaczenie dla rozwoju akcji ,,Walki kotów" ma obraz Velazqueza. Sprawa zaginionego płótna, która miało determinować wszelkie poczynania Whitelandsa w rzeczywistości jest zaledwie pobocznym wątkiem powieści, w której najważniejsza okazała się Wielka Historia tocząca się na oczach i przy udziale bohaterów. Ważność tego wątku Mendoza podkreślił włączając do swojej książki postacie historyczne takie jak Francisco Franco, Manuel Azaña i José Antonio Primo de Rivera. Szczególnie ważną rolę odegrał w tej powieści ostatni z wymienionych panów. Primo de Rivera był przewodniczącym narodowo-syndykalistycznej partii Falanga, która co i rusz pojawia się na kartach tej powieści. Żaden inny ruch polityczny nie został przez Mendozę lepiej scharakteryzowany. Przy opisie spotkań członków Falangi, relacji między nimi i ich poglądów pisarz oddał nastroje panujące w Hiszpanii stojącej u progu wojny domowej. Nie jest przesadą twierdzenie, że ,,Walka kotów" jest wyrazem historycznych zainteresowań Mendozy.

Przypuszczam, że za sukcesem ,,Walki kotów" na Półwyspie Iberyjskim stoi to, że jest to książka, której atmosferę potrafią odczuć tylko ludzie emocjonalnie związani z hiszpańską wojną domową. Szczególnie dobrze widać to w prezentacji postaci młodego Primo de Rivery, który zmierza donikąd, co potrafi wyczuć przeciętny czytelnik, ale prawdziwy sens i sposób pojawienia się tego bohatera w powieści Mendozy zrozumie tylko ktoś, dla kogo lata 1936-1939 nie są tylko preludium do II wojny światowej. Mnie ta lektura nie uwiodła, ale nie dlatego, że sama w sobie jest kiepska, tylko dlatego, że zbyt wiele się po niej spodziewałam. Losy znawcy sztuki, który wpada na trop koalicji rządzących nie do końca wydają mi się wiarygodne. ,,Walkę kotów" traktuję raczej jako zjawisko socjologiczne (lub tekst o pewnym zjawisku socjologicznym), niż powieść, zaryzykujmy, rozrywkową. W pierwszej z tych kategorii, ,,najwybitniejsza powieść Mendozy" sprawdza się o wiele lepiej.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

16 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie na tyle, żebym zapisała sobie tytuł i miała go na uwadze w czasie książkowych zakupów :) Szczególnie podoba mi się połączenie kryminalnej zagadki z miłosnym trójkątem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trójkąt to bardzo delikatne określenie. Jak to Hiszpanie, bohaterowie tej książki są dość kochliwi i temperamentni... ;)

      Usuń
  2. ja do Mendozy mam stosunek różnoraki, bawiły mnie jego "Trzy żywoty świętych" i "Brak wiadomości od Gurba", choć "przygody damskiego fryzjera" nie bardzo mnie uwiodły. Ciekawa jestem, czy w tej powieści utrzymuje swoje poczucie humoru. I co z tytułowymi kotami? Jakiś watek jest im poświecony, czy to tylko metafora?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po lekturze ,,Walki kotów" nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że lubię prozę Mendozy, ale nie mogę też powiedzieć, że jej nie lubię. Taka to dziwna książka. Jej tytuł jest metaforą odnoszącą się do walczących i dążących do wiadomej wojny ugrupowań politycznych oraz, być może, (to już tylko moje czytelnicze przypuszczenia) do spięć między bohaterami, którzy również są, mniej lub bardziej, zamieszani w politykę. Moim zdaniem porównanie wszystkich tych konfliktów do walk kotów jest wyjątkowo trafne.

      Usuń
  3. Bardzo chciałabym się z nim spotkać - i na własne oczy/zmysły przekonać, czy moje chęci są słuszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz o Mendozie? Ja też bardzo chciałabym się z nim spotkać i zadać mu mnóstwo pytań dotyczących hiszpańskiej wojny domowej oraz jej współczesnej recepcji.

      Usuń
  4. Oj nie wiem. Nie moje klimaty, a poza tym mało mnie zaciekawiła treść :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzieś już czytałam o tej książce. Sam tytuł mnie zaciekawił, a fabuła jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie książki, ocierające się o socjologiczne realia z wyraźnym tłem kulturowym, są bardzo interesujące. Może i wymagają większego skupienia, być może dodatkowej lektury innych źródeł, ale wydaje mi się, że Mendoza to naprawdę dobry pisarz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Eduardo Mendoza jest znanym i cenionym pisarzem. Ja jednak nie miałam okazji obcować z jego twórczością i szczerze powiedziawszy nie wiem, czy kiedykolwiek będę, gdyż wydaje mi się, że jego dzieła są zbyt ambitne jak na moje gusta literackie. Ale może się mylę?

    OdpowiedzUsuń
  8. Tytuł zapisałam, bo chciałabym wyrobić sobie własne zdanie na temat tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uczucia mam mieszane - z jednego strony myślę, że ze względu na fabułę i tło mogłaby mi się spodobać, z drugiej nie jestem pewna, czy potrafiłabym wszystkie jej elementy docenić :) Jeszcze się zastanowię nad lekturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam mieszane odczucia w stosunku do tej książki, chyba wrócę do niej za kilka miesięcy i wtedy ponownie ją ocenię, tym razem już tylko dla siebie.

      Usuń
  10. Ja podobnie jak Kasia - nie wiem czy bym się odnalazła w tej książce, czy nie jest za trudna. Na razie staram się omijać takie lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tej książki dla odmiany jeszcze nie mam. Ale samego autora bardzo cenię. O książce gdzieś kiedyś słyszałam, że jakoś większej uwagi na nią nie zwróciłam. A wydaje się, że powinnam, bo wydaje się rewelacyjna. Opisałaś ją tak, że mam ochotę zaraz iść do księgarni, choć w portfelu pustka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mendozę traktuję jako pisarza na poły satyrycznego. Z uśmiechem wspominam "Brak wiadomości od Gurba" lub "Przygody fryzjera damskiego". Z Twojej recenzji wynika, że "Walka kotów" dla równowagi może być książką dość poważną. To dobrze i źle. Raz, że daje nowe spojrzenie dla czytelnika, dwa - że czasem trudno wyzbyć się przyzwyczajeń ;) Tak czy siak - mam ją na liście :)

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?