,,Na Zachodzie i wśród części elit indyjskich słowo ,,korupcja" wywoływało jednoznacznie negatywne skojarzenia, ponieważ zjawisko to było postrzegane jako przeszkoda na drodze rozwoju i postępu. Jednak w przeżartym przez korupcję państwie właśnie łapówkarstwo i krętactwo stanowiły jedną z niewielu prawdziwych szans dla biednych"
Indie dopiero od niedawna zaczęły kojarzyć się raczej z biedą, niż z Bollywood i mistycznymi aśramami. Okazało się, że podobno barwny, podobno uduchowiony kraj ma więcej problemów, niż można sobie wyobrazić. Tym samym zaczął on interesować reporterów, dla których ubóstwo i nierówność społeczna to idealne tematy do stworzenia wielkiego reportażu. W 2007 roku do podobnego wniosku doszła Katherine Boo, amerykańska dziennikarka, laureatka Pulitzera w kategorii ,,służba publiczna". Śmiem twierdzić, że jej motywacja była bardziej szlachetna, wskazuje na to jej zaangażowanie w sprawę i doświadczenie zawodowe. Swoją wizję Indii, Boo zaprezentowała w wydanej w Polsce w 2013 roku książce o zaskakującym tytule ,,Zawsze piękne". Co w Indiach jest tak pięknego?
Odpowiedź brzmi: włoskie kafelki. Najpiękniejsze w Indiach są włoskie kafelki. Trochę wyolbrzymiam, ponieważ przedmiotem działań Boo nie jest cały kraj, a najbiedniejsza dzielnica Bombaju - zachwycająca egzotyczną nazwą Annawadi. Reporterka spędziła w niej trzy lata, wtapiając się w rzeczywistość żebraków, śmieciarzy i kobiet, które starają się znaleźć sobie miejsce w prężnie rozwijającym się państwie, które o nich nie dba. Dziennikarka przyznaje, że przez pierwsze miesiące była lokalną atrakcją: biała kobieta, Amerykanka (!) przybywa do jednej z dzielnic biedy, by wypytywać jej mieszkańców o ich życie. Trudno jest zbierać materiał w takich okolicznościach. O tym Boo pisze w kilkunastostronicowej części ,,Od autorki". Poza tym rozdziałem autorka w książce nie istnieje, nie poznajemy jej sądów, ani przeżyć, przez co gdyby obedrzeć tę pozycję z okładki, wspomnianej części oraz podziękowań, można by czytać ją jako solidnie osadzoną w indyjskiej rzeczywistości powieść. Ten zabieg sprawia, że pomimo dużego ładunku emocjonalnego, ,,Zawsze piękne" są idealną pozycją dla osób, które chciałaby zaznajomić się z gatunkiem jakim jest reportaż.
Ma to też swoje złe strony. Beletryzacja reportażu automatycznie obniża jego wartość faktograficzną, głównie poprzez ,,wpychanie" w usta bohaterów słów, których oni nigdy nie wypowiedzieli. Boo sama przyznaje, że pomimo tego, że nagrała większość swoich rozmów z mieszkańcami Annawadi, parafrazowała ich wypowiedzi, by uniknąć powtórzeń oraz by ,,pomóc im dokładniej oddać ich myśli". Nie ma sensu oskarżać dziennikarki o nieuczciwość skoro o tym wspomniała, ale każdy potencjalny czytelnik jej książki musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy odpowiada mu taka forma reportażu.
Większość bohaterów ,,Zawsze pięknych" jest dobrze scharakteryzowana, ale nie jest trudno zauważyć, że są oni, po pierwsze - oczywiście sobą, po drugie - typami ludzi, których najłatwiej spotkać w Indiach. Ich problemy i biografia są charakterystyczne dla mas biedaków zamieszkujących slumsy, co Boo podkreśla przeplatając opisy ich problemów z fragmentami wyrażającymi uniwersalne prawdy, takimi jak ten, który zamieściłam u góry tej recenzji.
,,Zawsze piękne" to książka wstrząsająca i odwołująca się do empatii i poczucia sprawiedliwości odbiorcy. Mam wobec niej tylko jeden zarzut - jest ona zbyt dosłowna. Boo zarzuca czytelnika kolejnymi okropieństwami w taki sposób, jakby nie potrafił on samodzielnie myśleć i należałby mu nachalnie podsuwać pod nos kolejne odrażające obrazki. Jest to dość irytujące, ale nie na tyle, by móc uznać to za wadę dewaluującą całą pracę Boo.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
*Boo Katherine, Zawsze piękne, Kraków 2013, s. 168.
*Boo Katherine, Zawsze piękne, Kraków 2013, s. 59-60.
hmm interesująca książka, zawsze chętnie czytam o Indiach, także pomimo zgrzytów w tej lekturze, tytuł będę mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuńTa książka na pewno jest inna:) Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńCzytałam chyba rok temu i książka również mnie zszokowała. Polecam!
OdpowiedzUsuńHm, szkoda, że to beletrystyka. Chyba wolałabym, aby ta historia była oparta tylko na faktach. Ale i tak mam zamiar przeczytać.
OdpowiedzUsuńTylko na faktach? Przeczytaj "Lalki w ogniu" albo "Uśmiechy Bombaju". Przerażająca jest ta prawda w nich zawarta.
UsuńZnam książki oparte na faktach, czytałam naprawdę przerażające; zwłaszcza te na temat zbrodni honorowych lub wspomnienia z obozów (Raport Pileckiego dał mi nieźle w psychikę, od tamtej pory, czyli od jakiś kilku miesięcy nie sięgnęłam po żadną obozową książkę). A te dwie wymienione przez Ciebie na pewno przeczytam, dzięki za tytuły!
UsuńNie czytałam ,,Uśmiechów Bombaju" (jeszcze!), więc nie mogę wypowiedzieć się na temat tej książki, ale bez żadnych oporów mogę polecić Ci ,,Lalki w ogniu" Pauliny Wilk. Powinny przypaść Ci go gustu zarówno treść tej książki, jak i ilustrujące ją zdjęcia (bo ktoś chyba interesuje się fotografią, prawda). A co do ,,Zawsze pięknych", nie jest to beletrystyka, ale upowieściowiony reportaż jak najbardziej oparty na faktach. Śmiało możesz po niego sięgać.
UsuńŻyczę udanej lektury wszystkich trzech pozycji!
"Uśmiechy Bombaju" to bardziej autobiografia o pewnej zmianie, która zaowocowała ośrodkiem pomagającym dzieciom z bombajskich slumsów. Choć w dużej mierze jest pozytywna i dająca iskierkę nadziei, zawiera okrutną prawdę.
UsuńIndie to jednak kraj ogromnych kontrastów. I niby o tym wiedziałam, ale jeszcze bardziej otworzył mi oczy reportaż "Indie rozdarte". Jeśli temat Cię interesuje, to przeczytaj koniecznie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, dzięki za rekomendację.
UsuńOstatnio na blogach widzę książki, które leżą u mnie na półce długi czas. Aż mi głupio, że to wszystko zostawiam na półkach na lepszy dzień. Nowe postanowienie: czytać tylko to, co najprzyjemniejsze :)
OdpowiedzUsuńOczywiście przyjemne w sensie: to co się najbardziej lubi. Bo trudno nazważ akurat ten tytuł przyjemnym...
UsuńJeśli chodzi o książki, to wszyscy musimy uważać na przymiotniki ,,interesujący" czy właśnie ,,przyjemny", bo okaże się, że lubimy czytać wyłącznie o nieszczęściu innych (czyli lubimy czytać reportaże).
UsuńNo może nie same nieszczęścia. Można napisać reportaż o czymś pozytywnym. Choć rzeczywiście w większości jest przeciwnie. Ale literatura podróżnicza... to już właściwie nie są nieszczęścia. A coś lekkiego i przyjemnego od czasu do czasu także miło przeczytać ;)
UsuńNie wiem czy reportaż w takiej postaci chcę przeczytać. Taki obraz mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńKsiążkę już od jakiegoś czasu chcę przeczytać, ale jeszcze nie trafiła w moje łapki. Podejrzewam, że będę nią mocno wstrząśnięta, ale w tym wypadku chyba o to chodzi.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu i zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie, tak jak powiedziało to już kilka osób powyżej - Indie to kraj niewyobrażalnych wręcz kontrastów...
OdpowiedzUsuńI aż sama nie wiem, czy przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie mam nic do reportażu, ale jakoś mnie nie ciągnie...
Z taką formą reportażu jeszcze chyba nie miałam do czynienia - zapamiętam tytuł i przeczytam, jeśli trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnego reportażu, przynajmniej nie przypominam tego sobie. Jednak mam ochotę zmierzyć się z tym gatunkiem, dlatego będę mieć na uwadze powyższa pozycję. I nie przeszkadza mi fakt, że jest ona zbyt dosłowna. Dla mnie to akurat duży atut.
OdpowiedzUsuńZ czytaniem reportaży jest u mnie krucho i właściwie sama nie wiem dlaczego. Nie jest tak, że ich nie lubię, tylko jakoś mi z nimi chyba nie po drodze. "Zawsze pięknie" wydaje się być sprawnie napisane, chociaż ta dosłowność budzi we mnie mieszane uczucia - jestem jej jednak też ciekawa.
OdpowiedzUsuń