Wakacje na Mazurach. Widzisz księdza, który odprawia mszę na stercie plecaków. Znajomy pyta cię, czy to w porządku.
A. Nie, to profanacja, mszę odprawia się w kościele.
B. Jasne, ksiądz ma prawo odprawiać mszę wszędzie,
C. Sprytnie, sprytnie! Podchwytliwe pytanie! Przecież są wakacje, nie trzeba chodzić do kościoła.
Oto jedno z pytań, które możecie znaleźć w ,,Monopolu na zbawienie" Szymona Hołowni. Pytania te (jest ich 36) składają się na test, czyli jedną z części, z których składa się ta książka. Już teraz po lekturze powyższych zagadnień można domyślić się, że książka nie jest poważnym traktatem chrześcijańskim i apoteozą katolicyzmu (co nie znaczy, że jej autorowi brak jest merytorycznej miedzy). Hołownia od lat stara się przybliżyć swoim czytelnikom/widzom/słuchaczom wiarę, w której większość z nasz, Polaków, się wychowała, i która przechodzi obecnie poważny kryzys. Czyni to w niezwykle przystępny i zabawny sposób, co postaram się Wam to teraz udowodnić.
Książka składa się z sześciu części, które kolejno zwą się: przestrogi Boskie, przestrogi ludzkie, test, patroni do wzięcia, pytania fundamentalne i modlitewnik. Przestrogi Boskie to krótkie objaśnienie Dekalogu. Przestrogi ludzkie to zbiór porad, które rzeczywiście są pomocne, moja ulubiona zatytułowana jest: ,,Nie strzelaj, to nie Pan Bóg kule nosi". O teście już wspomniałam, jest to ponad trzydzieści zagadnień, które mogą sprawiać katolikom, lub osobom pretendującym do tego miana, trudność. Kilka przykładów: ,,Jest piątek, a przed tobą leżą parówki wołowe", ,,Jest niedziela, chcesz iść do supermarketu", ,,Znajomi nie mają kościelnego ślubu, zastanawiają się, czy ochrzcić dziecko, co radzisz?". Dla wielu osób są to kwestie oczywiste, dla konserwatywnych katolików niekoniecznie. Hołownia stara się wyjaśnić wszystkie wątpliwości w przystępny sposób, udowadniając przy okazji, że katolicyzm nie jest religią dla oszołomów.
Patroni do wzięcia. Co wiecie o świętych kościoła katolickiego? Najczęściej kojarzą się oni z ludźmi, którzy żyli kilkaset lat temu i nie mają nic wspólnego z współczesnym światem. Większość z nich obrosła w naszych głowach w strefę legend. Hołownia w tym rozdziale przytacza sylwetki świętych z krwi i kości. Takie, z którymi wszyscy możemy się utożsamiać. Znajdziemy tutaj patrona dla tych, co lubią czytać (!), dla tych, co jednak lubią życie lub tych, których Kościół nuży. Brzmi znajomo?
Pytania fundamentalne to takie, które każdy z nas zadał sobie chociaż raz w życiu, choć zazwyczaj odpowiedzi na nie pozostawiamy filozofom i teologom. Po co jest Bóg? A może Boga nie ma, skoro na świecie jest cierpienie? Skąd wiadomo, że dobro zwycięży?
I na koniec modlitewnik. Nie znajdziemy w nim jednak modlitw ,,klepanych" i znanych nam od wczesnych lat dziecięcych, lecz na przykład przepiękną modlitwę św. Franciszka.
Polecam tę książkę zarówno praktykującym wiernym jak i wszelkiego rodzaju niezdecydowanym czy wręcz ateistom, aby zobaczyli, że Kościół to nie tylko sprawnie działający oddział ZUS-u stanowiący kryjówkę dla zadeklarowanych pedofilów. Choć święty też nie jest, co Hołownia, na szczęście, zauważył i opisał.
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Polacy nie gęsi i Nie tylko literatura piękna.
Bardzo dobra recenzja! Czytałam tą książkę i bardzo mi się podobała, warta polecenia moim zdaniem
OdpowiedzUsuńDziękuję. Starałam się :)
UsuńTen już celebryta nie jest dla mnie wiarygodną osobą, więc podziękuję tej książce.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam do momentu gdy zabrałam się za jego książki. Sława nie wyklucza rozumu (mam nadzieję;) ), a Hołownia potrafi pisać i ma całkiem sporą wiedzę. Jeśli jednak potrzebujesz poważnej rozprawy dotyczącej chrześcijaństwa to rzeczywiście możesz darować sobie tę książkę. ,,Monopol na zbawienie" to próba wyjaśnienia w najprostszy możliwy sposób fundamentalnych spraw dotyczących katolicyzmu. Myślę, że całkiem udana.
UsuńNie, mimo zalet nie sięgnę
OdpowiedzUsuńMiałam okazję poznać kiedyś Hołownię podczas jego wizyty u mnie w liceum i uważam, że jest świetnym człowiekiem! Bardzo, bardzo go lubię. A tą książkę chciałam kiedyś przeczytać, ale jakoś mi umknęła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Recenzja brzmi bardzo zachęcająco, nie wiem czy to moje klimaty książkowe, ale naprawdę chciałabym chociaż kilko stron przeczytać, myślę że mogłoby mi się mimo wszystko spodobać :)
OdpowiedzUsuńLubię Hołownię, z chęcią przeczytam jego propozycję :)
OdpowiedzUsuń