Stan wojenny. Dla większości przedstawicieli mojego pokolenia jest to kolejna ,,ciekawostka historyczna", którą nie warto się interesować chociażby przez coroczne awantury i powtarzające się pytania w stylu ,,warto? nie warto?". Nasza wiedza dotycząca tego wydarzenia zaczyna się i kończy na tym, że 13 grudnia 1981 roku na ulice wyjechały czołgi, a w telewizji zamiast Teleranka wystąpił Jaruzelski w niemodnych obecnie okularach. Nie bardzo wiemy, jak to naprawdę było więc raczej nie zdarza nam się sięgać po książki poświęcone stanowi wojennemu. Co innego, gdy setki zapisanych stron nie dotyczą spraw stricte politycznych, lecz pokazują codzienność ludzi, którym te wydarzenia mimowolnie przypadły w udziale.
Z tego samego założenia wyszły trzy licealistki: Natalia Pych, Dominika Szczęsna i Martyna Wrona, które wspólnymi siłami i przy pomocy swojego nauczyciela historii napisały książkę o wdzięcznym tytule: ,,Ballada o stanie wojennym".
Napisały to może niezbyt odpowiednie słowo gdyż książka składa się głównie z dość krótkich (a więc wprost stworzonych do szybkiego przeczytania) relacji tzw. zwykłych ludzi, dla których stan wojenny był rzeczywistością, z którą należało sobie w jakiś sposób poradzić. Nagle ze sklepów zniknęły towary, które i tak ciężko było dostać, wprowadzono godzinę policyjną, a na ulice wyszli ZOMO-wcy. Nie licząc tego, że należało zaangażować się w działalność opozycyjną trzeba było jeszcze dojeżdżać do pracy/szkoły czy robić zakupy, a przecież Big Brother is watching you. Anegdoty osób, dla których była to codzienność pozwalają nam choć na chwilę cofnąć się w czasie, przejechać się syrenką, zasymulować chorobę w celu uniknięcia służby wojskowej, czy postać chwilę w kolejce po pomarańcze by po kilku godzinach wrócić do domu z nowiuśkim odkurzaczem (autentyczna przygoda mojego wujka).
Cytując napis na tylnej części okładki książki:
,,Autorki oferują świeże spojrzenie na czasy stanu wojennego, nie przez pryzmat martyrologii - choć oczywiście te wątki są obecne - a bardziej z perspektywy człowieka, który prowadzi zwyczajne życie. Patrzymy na tamte czasy oczami kogoś, kto się żeni, studiuje, pracuje i wyjeżdża na wakacje, zmagając się z brakami i absurdalnymi zarządzeniami władz."
Tekst ,,Ballady..." został świetnie zredagowany, a w dodatku okraszony wspaniałymi ilustracjami i zdjęciami ,,z epoki". Znaczki pocztowe z tamtych lat, dowcipy i karykatury, plakaty, informacje o pogodzie, fragmenty gazet - to wszystko znalazło się w książce, którą właśnie dla Was recenzuję. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, ile pracy te młode dziewczyny musiały włożyć pracy w to, by ta publikacji ujrzała światło dzienne.
Chylę czoła i czekam na więcej.
***
Mam nadzieję, że pamiętacie, jedną z moich ostatnich recenzji, tę dotyczącą najnowszego numeru miesięcznika Znak (dla zapominalskich - klik). Otóż, mam dla Was niespodziankę. Redakcja czasopisma postanowiła przygotować dla Was specjalną akcję promocyjną, dzięki której przy zakupie wakacyjnego wydania gazety, drugi, dowolnie wybrany przez Was numer otrzymacie za darmo! Szczegóły promocji znajdziecie klikając w ten adres.
Gorąco zachęcam Was do wykorzystania tej okazji i zaznaczam, że warto!
To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Recenzja bierze udział w wyzwaniach Polacy nie gęsi, Z literą w tle, Nie tylko literatura piękna oraz Czytamy książki historyczne.
Denerwuje mnie wszechobecna martyrologia. Dlatego z chęcią bym zajrzała do tej książki.
OdpowiedzUsuńCzłowiek nic nie wie o martyrologii dopóki nie przeczytałam dzieł pozytywistycznych. Gloria victis!
OdpowiedzUsuńJa jestem wyznawczynią literatury romantycznej więc doskonale wiem, o co Ci chodzi jednocześnie zdając sobie sprawę, że wiele osób martyrologia zniechęca do zapoznania się z daną książką/historią. Dlatego właśnie chciałam wszystkich uprzejmie uprzedzić:)
Usuństraszne czasy, ale przy tym niezwykle fascynujące. Balladę chętnie bym poznała.
OdpowiedzUsuńNie czytam tego typu książek, choć myślę, że jest warta uwagi :) pozdrawiam, livresland ;*
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie zapoznam się z tą książką. Jestem ogromnie ciekawa, w jaki sposób licealistki poradziły sobie z tym trudnym tematem. Niby temat dla mnie nieobcy, a jednak tak naprawdę mało mam wiadomości dotyczących stanu wojennego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Brzmi interesująco. Czemu nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dopiero dziś odkryłam tę recenzję i niezwykle mi miło, że podobała Ci się ta publikacja, gdyż jestem jedną z autorek :) Spędziłyśmy nad tą książką niezwykle dużo czasu, ale wszystkie opuszczone spotkania ze znajomymi i rzeczy odłożone na później były warte tego, by móc teraz powiedzieć, że wydało się pierwszą książkę w wielu 18 lat :)
OdpowiedzUsuń