wtorek, 4 lutego 2014

Po odrodzenie do Egiptu

Przygotowałam sobie na ten miesiąc książki, które planowałam przeczytać już od dawna, a zaczęłam od tej, która pojawiła się na mojej półce niczym królik z kapelusza maga za sprawą wygranej w konkursie Darii Michalkiewicz.
Mowa o Odrodzonej autorstwa Tucker Malarkey. Szczerze mówiąc, mając na uwadze okładkę tej książki, myślałam, że jest to typowy romans. Rzeczywiście, jest to romans, choć z nutką tajemnicy 
i piramidami w tle.

Lata czterdzieste XX wieku dobiegają końca. Gemma Bastian, londyńska pielęgniarka, otrzymuje telegram z informacją, że jej ojciec, przebywający dotąd w Egipcie archeolog, zmarł na zawał serca. Gemma wyrusza więc do kraju faraonów, by pochować ojca. Zatrzymuje się w Kairze, u przyjaciela ojca, gdzie poznaje Michaela, oszpeconego kuternogę - bohatera wojennego, oraz jego brata Anthony'ego. Bracia ewidentnie za sobą nie przepadają, jedynym co ich łączy jest brak przyjacielskich stosunków z ich ojcem oraz zauroczenie Gemmą. Spokój rodziny Lazarów burzy to samo, co nie daje spać śmietance światowych egiptologów, antykwariuszy i miłośników szeroko rozumianych staroci. Zaginione ewangelie Gromu, Filipa, Tosza i Marii Magdaleny. Każdy chce je mieć, za każdą cenę. Okazało się, że śmierć Charles'a Bastiana również miała z nimi wiele wspólnego - ile - tego postanawia dowiedzieć się Gemma. 

Fabuła tej książki jest całkiem ciekawa, zwłaszcza że część opisywanych w niej wydarzeń jest oparta na faktach. Wyraźnie widać w niej inspirację twórczością Dana Browna z tym, że w jego książkach tajemnica i towarzysząca jej zbrodnia jest na pierwszym miejscu. W Odrodzonej, zwłaszcza na początku, najważniejsze są naiwne przemyślenia Gemmy dotyczące rodziny Lazarów oraz jej skomplikowane relacje z Michaelem i Anthony'm. Ewangelie wydają się być tylko tłem napędzającym działania bohaterki, która waha się między przystojnym morfinistą i zamkniętym w sobie archeologiem. Akcja prowadzona jest nieco zbyt szybko, kilka wątków pojawiło się i natychmiast znikło. Również część (tylko część) dialogów jest odrealniona i przeintelektualizowana. Autorka na siłę stara się podkreślić inteligencję i spryt Gemmy, co irytuje czytelnika. 

Skoro zabrałam się już za narzekanie, to dostanie się też okładce, która sama w sobie nie jest taka zła, ale... 
Dziewczyna z rozwianymi włosami i koszulce z cienkimi ramiączkami wpatrująca się w nie wiadomo co raczej nie budzi naszych skojarzeń z zaginionymi ewangeliami, mroczną tajemnicą Kościoła i niebezpiecznym śledztwem. Wydaje mi się, że przez nie najbardziej fortunną okładkę autorce nie udało się dotrzeć do tej grupy docelowej, do której by sobie życzyła. Oczywiście nie jest to jej winą, tym razem zawaliło wydawnictwo. Natknęłam się na inną okładkę tej książki, którą możecie zauważyć obok. Moim zdaniem ta jest o wiele lepsza i nie wprowadza potencjalnych czytelników w błąd. 

Czas na plusy tej książki, których trochę udało mi się zauważyć. Przede wszystkim, Odrodzona została napisana w taki sposób, że historia Gemmy powinna przypaść do gustu zarówno miłośnikom starożytnych tajemnic, jak i wielbicielom niebanalnych powieści obyczajowych. Pod koniec powieści, niemogłam się od niej oderwać (choć samo zakończenie nieco mnie rozczarowało), zainteresowałam się również motywem wojny pojawiającej się co i rusz, zwłaszcza w wspomnieniach Gemmy i Michaela, którego postać jest wyjątkowo mocnym punktem książki. Młody as lotnictwa po wielu wojennych sukcesach pada ofiarą ostrzału i wraz ze swoim samolotem spada na ziemię. Udaje mu się przeżyć, choć jego blizny oraz proteza nogi nie pozwalają mu zapomnieć o tym, co wydarzyło się w powietrzu oraz na jednym z francuskich pól. Michael nie potrafi uporać się z demonami wojny i nikt nie potrafi mu pomóc. 

Polecam tę książką osobom, które pomimo braku wolnego czasu pragną przeczytać powieść, która pobudzi ich ciekawość oraz pozwoli się zrelaksować. Odrodzoną czyta się błyskawicznie. Kto zabił? Kto ukrył? Kto przechował? Kto przeżyje? Kogo wybierze Gemma? Jeśli jesteście zainteresowani odpowiedziami na te pytania, zachęcam Was do lektury tej książki.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu i Jasna strona mocy

22 komentarze:

  1. Teoretycznie nie moje klimaty, ale ponieważ ma jakiś tam związek z Egiptem - to mnie przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi całkiem nieźle:) Mam chęć przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie taki klimaty więc chętnie rozejrzę się za książką. Druga wersja okładki jest zdecyowanie lepsza. Może- bardziej tajemnicza? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholerka, a ja to sama nie wiem, jakoś inspiracje Brownem mnie nie zachęcają;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Druga okładka jakoś bardziej mi się podoba. O książce nie słyszałam, le chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli jest w tej książce i trochę kryminału, i obyczajówki i powieści przygodowej :)
    Nie mówię nie, może kiedyś się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś tak ..no nie wiem. Nie czuję się przekonana do tej książki, mimo iż powieści, które czytam się błyskawicznie leżą ostatnio w kręgu moich zainteresowań.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po okładce spodziewałam się zupełnie czegoś innego - masz co do niej rację. W ogóle nie kojarzy się zagubionymi Ewangeliami... Tematyka nawet ciekawa, ale jakoś ta książka do mnie nie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wolałabym piramidy na pierwszym planie z romansem w tle. :P
    Ale w sumie - brzmi to całkiem ciekawie. Zwłaszcza te tajemnice kuszą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie się zapowiada!
    Jeżeli naprawdę książkę czyta się tak szybko i przyjemnie, to chętnie sama ją przeczytam! :)
    Ostatnio cierpię na brak wolnego czasu ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Z reguły wolę powieści osadzone we współczesnych czasach, ale powyższa pozycja jednak na swój sposób mnie zaciekawiła i przyznam, że chciałabym ją poznać bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak przeczytałam opis tej książki to nie zachęciła mnie do siebie, ale Ty już mnie przekonałaś, że warto po tę pozycję sięgnąć. Ale co do okładki to się nie zgodzę. Może rzeczywiście ta pierwsza wzbudza inne skojarzenie, a druga bardziej trafia do grupy docelowej, ale mnie urzekła ta, która Tobie mniej się spodobała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Inspiracja Brownem mnie jak najbardziej zachęca. Z przyjemnością przeczyta

    OdpowiedzUsuń
  14. Zainteresowałaś mnie. Lubię czytać tego typu powieści, więc w przyszłości na pewno po nią sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet nie zauważyłam tej inspiracji Brownem, bo najpierw czytałam własnie Odrodzoną, ale teraz jak pomyślę nad tym, to rzeczywiście mogło tak być :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Brzmi bardzo ciekawie :> Super recenzja!

    Pozdrawiam,
    W.

    OdpowiedzUsuń
  17. Z chęcią ją przeczytam, a jeszcze chętniej polecę ją mamie, która bardzo lubi tego typu powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Może się skuszę, gdy uporam się z resztą książek, które na mnie czekają :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Rzeczywiście fabuła wydaje się interesująca, zapewne wkrótce przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  20. A mnie jakoś mimo wszystko do niej nie ciągnie chociaż nawiązanie do Browna powinno mnie zachęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  21. hmmm, na razie średnio mnie interesuje, bo mam ciekawsze książki na oku, ale całkiem ,,nie" nie mówię :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Fabuła zainteresowała mnie do tego stopnia, że chyba w najbliższym czasie poszukam tej książki. Egipt, podobnie jak Indie, Japonia i inne dalekie kraje mocno mnie ciekawią, a obsadzenie tych miejsc jako tła zawsze będzie dla mnie dobrym pomysłem.

    OdpowiedzUsuń

Hej, jeśli przeczytałeś tę recenzję i chociaż odrobinę Ci się spodobała, daj mi o tym znać. Gdy tylko widzę chociaż jeden nowy komentarz naprawdę wierzę, że warto pisać dalej, a uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Znasz to uczucie, prawda?