piątek, 26 grudnia 2014

Co Franca znalazła pod choinką? #2

Już w zeszłym roku pisałam, że moi bliscy nigdy nie mieli problemu z wybraniem dla mnie prezentów. W tym roku dodatkowo wskazałam im księgarnie, w których znajdą książki, które upatrzyłam sobie już dawno temu. W ten sposób zrezygnowałam z elementu zaskoczenia, który jest najprzyjemniejszą okolicznością towarzyszącą otwieraniu prezentów, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Na szczęście Mikołaj i tak postanowił sprawić mi niespodziankę w postaci... o tym napiszę później. Teraz zapraszam na krótki przegląd książek, które dostaliśmy ja oraz mój brat. 

Moje prezenty
1. Jacek Dehnel ,,Lala" -  ,,Tak pięknie z pierwszym etapem życia nikt się jeszcze nie żegnał" - Dariusz Nowacki o ,,Lali" 
2. Heinrich Kramer ,,Młot na czarownice" - Nie mogłam oprzeć się tej książce. Żałuję tylko, że nie jest to kompletne tłumaczenie oryginału. 
3. Rebecca Gable ,,Bracia Hioba" - Kilka miesięcy temu recenzje tej książki pojawiały się na blogach jak grzyby po deszczu. Co najważniejsze, wszystkie były pozytywne. 
4. Ida Fink ,,Podróż" - ,,Podróż" to jedyna książka z tej listy, którą kupiłam pod wpływem chwili. Przytoczę kilka pierwszych zdań tej powieści:
,,Stojąc w oknie, pomyślała: niech spadnie gwiazda. Była przesądna, wszyscy wtedy byli przesądni, każdy na swój własny, sobie tylko znany sposób. Miała spory zapas własnych zabobonów, ale gwiazd spadających w nim nie było - był to przesąd romantyczny, zbyt trudny do spełnienia."
5. Agnieszka Wójcińska ,,Reporterzy bez fikcji" - Kręciłam się koło tej książki od miesięcy, cieszę się, że w końcu ją mam. 
6. Pod red. Andrzeja Markowskiego ,,Wielki słownik poprawnej polszczyzny" - Przeglądanie tego słownika stało się moim nowym uzależnieniem.

Prezenty najlepszego brata na świecie
Mój brat jest wierny swoim ulubionym gatunkom literackim: s-f i fantastyce. Do nich zaliczają się wszystkie książki, które kilka dni temu dostał od Mikołaja. Muszę przyznać, że jego zamiłowanie do nich sprawiło, że mam coraz większą ochotę na zagłębienie się w książki, których akcja rozgrywa się w nieciekawej przyszłości lub w świecie kompletnie odmiennym od mojego. Z powyższego stosika mam zamiar w pierwszej kolejności podebrać mu pięknie wydanego ,,Marsjanina", ,,Nigdziebądź" i ,,Drogę". 

Tak prezentują się wszystkie nasze świąteczne nowości. Jegomość pomiędzy nimi to Naturalizm - miś, którego dostałam jako niespodziankę. Musicie przyznać, że prezentuje się wspaniale :). 


Mam nadzieję, że Wy również jesteście zadowoleni z tego, co znaleźliście pod choinką. Z czystej ciekawości, zapytam: dostaliście jakieś książki? Jeśli tak, pochwalicie się jakie - niech Wam pozazdroszczę :)

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

środa, 24 grudnia 2014

Kolejny nudny wpis z życzeniami

Nudny? To słowo nie pasuje do klimatu Świąt Bożego Narodzenia, ale przyznajmy, czytanie dziesiątek postów z życzeniami w końcu staje się nużące. Czy aby na pewno?

Boże Narodzenie to czas, w którym kicz przestaje być kiczem, komercja komercją i wszyscy są szczęśliwi, ponieważ mogą złożyć sobie życzenia i przełamać się opłatkiem. Co takiego mają w sobie te święta, że świat na chwilę staje się lepszy? Nie wiem i niekoniecznie chcę wiedzieć, na pewno nie w tej chwili. Teraz chcę cieszyć się atmosferą najbliższych dni i chcę, żebyście Wy również się nimi radowali, dlatego życzę Wam tego, aby tegoroczne Święta były tak piękne, jak w Waszych wyobrażeniach

Zapraszam również do wysłuchania kolędy, którą na pewno wieczorem będziecie śpiewać w swoich domach. Brawurowa interpretacja tekstu Franciszka Karpińskiego przez Stanisława Soykę na pewno wprowadzi Was w świąteczny nastrój. 


Wesołych Świąt!

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

wtorek, 16 grudnia 2014

Cynizm naszych czasów [Nadine Gordimer ,,Znaleziony"]

Nadine Gordimer to południowoafrykańska laureatka literackiej Nagrody Nobla z roku 1991. Komisja noblowska uzasadniła jej wygraną następującymi słowami: ,,Otrzymała ją ta, która przez swą wspaniałą epikę stała się na wieki dobrodziejstwem dla ludzkości". Są to bardzo górnolotne, żeby nie powiedzieć wyświechtane słowa, które w głowie każdego czytelnika powinny zapalać lampeczkę ,,Uwaga, bzdura!”. Gordimer udało się obronić swoją prozę przed tym określeniem. Nie czytając książek jej autorstwa, znając tylko jej biografię można założyć, że duży udział miała w tym trudna tematyka, wokół której pisarka stale oscylowała oraz że nie bez znaczenia pozostawał specyficzny styl, który kilkaset lat temu z pewnością określono by jako nieprzystający kobiecie. Postaram się rozstrzygnąć tę kwestię na podstawie lektury wydanej w 2001 roku powieści ,,Znaleziony” ('The Pickup”).

Nadine Gordimer,
,,Znaleziony",
Wydawnictwo M,
stron 312.
Zacznę od tematyki i fabuły. Pewnego dnia Julie Summers psuje się samochód. W warsztacie, do którego go oddaje, poznaje Abdula/Ibrahima. Z czasem ci bohaterowie zakochują się w sobie, ale nie mogą cieszyć się swoją miłością, ponieważ wszystko (obyczaje, konwenanse, los, urząd do spraw emigracyjnych) chce ich rozdzielić. Każde z nich pochodzi z tzw. innych światów. Oboje, w chwili gdy ich poznajemy, mieszkają w Republice Południowej Afryki; Julie jest jej obywatelką, córką angielskich emigrantów, on nielegalnym imigrantem z bliżej nieokreślonego arabskiego kraju. Łącząca ich miłość z wielu powodów wystawiana jest na ciężkie próby.

Z powyższego opisu fabuły wynika, że nad wyrost nazwałam tematykę tej książki trudną. Związek dwojga ludzi pochodzących z różnych środowisk jest znanym już i wielokrotnie wykorzystywanym motywem literackim. Nowatorstwo (nie jestem pewna, czy to odpowiednie słowo, ale zdecydowałam się je tutaj zamieścić) Gordimer polega na tym, że w jej powieści ważniejsze od tego, co dzieje się z bohaterami, ważniejsze jest to, dlaczego ów coś się dzieje. W przypadku ,,Znalezionego” opis, na przykład, konfliktów między kochankami schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca motywom, przez które te sprzeczki wybuchały. Już pobieżne spojrzenie na literackie i społeczne zainteresowania pisarki zdradzi nam przyczyny zmian w relacji Julie i Ibrahima.

W każdej notce biograficzne Gordimer jest napisane, że pisarka była zaangażowana w zwalczanie apartheidu, a w swojej twórczości poruszała sprawy konfliktów społecznych i psychologicznych następstw rasizmu w RPA. Wszystkie te informacje można wyczytać również ze ,,Znalezionego”. Zarówno Julie, jak i Ibrahim nie potrafią odnaleźć się w swoich środowiskach. Ona za wszelką cenę próbuje odciąć się od bogatych rodziców i ich przyjaciół, on, pomimo miłości, jaką darzy rodzinę, czuje, że życie w pustynnej wiosce nie jest dla niego. Ibrahim całe swoje życie podporządkowuje marzeniu o otrzymaniu pozwolenia na pobyt w ,,normalnym kraju”. Ona zaś czuje, że swoją enklawę odnalazła tam, skąd on za wszelką cenę chce uciec. Czytelnik każdemu z nich chce powiedzieć ,,Rozumiem cię”.

Fabuła i tzw. drugie dno tej książki jednoznacznie i stereotypowo wskazują na to, że jej autorką jest kobieta. Oczywiście to prawda. Szkopuł tkwi w tym, że ta kobieta pisze jak mężczyzna. Narracja Gordimer jest konkretna, nastawiona na przekazanie informacji, a nie na urodę języka (choć nie sposób mu jej odmówić). Dialogi zazwyczaj wplecione są w tekst główny, wielokrotnie bez zaznaczenia, kto mówi. Początkowo ten zabieg wymaga od czytelnika maksimum skupienia, jakie ten potrafi z siebie wykrzesać, potem lektura staje się automatyczna.

Gordimer pisze w tej książce o braku umiejętności zrozumienia drugiego człowieka, o pozornej empatii i przede wszystkim o tym, jak wielki wpływ na ludzkie życie i ludzką psychikę ma polityka. Nie współczesna polityka reprezentowana przez wybrane jednostki, ale zasady stworzone na jej gruncie, które potrafią zniszczyć czyjeś życie. Prawdziwie tragiczne jest jednak to, że tych zasad nie można znieść, aby nie zapanował chaos. Niektórzy od dnia narodzin skazani są na walkę, a niektórzy na komfort życia w luksusie. Grupy te nie mają szansy zrozumieć się nawzajem, więc... czy to też nie jest już chaos? Czy wszyscy jesteśmy więc na niego skazani? Gordimer nie daje odpowiedzi i nie chce stawiać pytań. Obie te czynności pozostawia czytelnikowi. 

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu M. 

czwartek, 11 grudnia 2014

Przyjemne z pożytecznym [,,English Matters", ,,English Matters Women Only", ,,English Matters Men Only", ,,Français présent" i ¿Español? Sí, gracias"]


Prawie każdy z nas uczy się  jakiegoś języka obcego. W moim przypadku padło na języki angielski, francuski i hiszpański. Staram się ich nauczyć, korzystając z różnych sposobów. Jednym z nich jest zetknięcie się z żywym językiem za pomocą czasopism wydawanych przez Colorful Media. Ich specyfikę opisałam w kilku ostatnich postach, w których prezentowałam Wam archiwalne już numery (między innymi w tym).  Tym razem zapraszam na przegląd najnowszych numerów magazynów ,,English Matters", ,,English Matters Women Only", ,,English Matters Men Only", ,,Français présent" i ¿Español? Sí, gracias". Zapraszam do lektury.


,,English Matters" 49/2014
Najnowszy numer czasopisma ,,English Matters" składa się z jedenastu artykułów podzielonych na osiem działów i został całkowicie opanowany przez Benedicta Cumberbatcha. Bez względu na to, czy jesteście jego fanami, wielbicielami serialu ,,Sherlock" czy miłośnikami jego najnowszego filmu ,,Gra tajemnic", znajdziecie w tym numerze coś dla siebie. Artykuły pośrednio i bezpośrednio dotyczące tego autora zaliczają się do najobszerniejszego działu ,,People and Lifestyle". Oprócz nich znajdziemy w nim jeszcze wywiad z Markiem Wałuskim, autorem książki ,,Wałkowanie Ameryki" zatytułowany ,,Destination: America". Rozmówca Karoliny Kaim opowiada o tym, w jaki sposób młodzi ludzie mogą poznać obcą kulturę i co skłoniło go do napisania książki. Dla nas, ,,blogerów książkowych", bardziej interesujące mogą być tylko artykuły ,,Vlogging It Out", którego autor wysuwa konkluzję, że vlogi są ulepszoną wersją zwykłych blogów (ma rację?) i ,,To Coin a Phrase", dzięki któremu poznamy kilka sztucznie utworzonych, głównie przez pisarzy, zwrotów i powiedzeń. W kolejnych artykułach możemy przeczytać co nieco o dronach, Pekinie i o kwocie, którą powinniśmy odłożyć na spokojną emeryturę. Dział ,,Conversation Matters" składa się z tylko jednego tekstu, tym razem jest to ,,Telephoning in English". Najprawdopodobniej z założenia miał to być najbardziej ,,życiowy" tekst, ale moim zdaniem większość zawartych w nim wskazówek jest doskonale wszystkim znana. Na koniec został nam artykuł ,,Let's Get Movin'', za pomocą którego Roberto Galea próbuje przekonać czytelników do regularnych ćwiczeń, np. z Tracy Anderson lub Mel B. 

,,English Matters Women Only"
Aby zorientować się w tematyce tego numeru, wystarczy spojrzeć na nazwy działów, w które pogrupowane są artykuły: ,,Beauty", ,,Mutual Attraction", ,,Celebs", ,,Budget", ,,Travel" i ,,Leisure". Nie trudno się zorientować, że jest to bardzo stereotypowe ujęcie kobiecych zainteresowań. Gwiazdami tego numeru są aż trzy znane twarze: Miranda Kerr, Channing Tatum i Seal (Anna Rozmus rozkłada na czynniki pierwsze jego największy kit ,,Kiss from a Rose"). Dla pań lubujących się w dbaniu o urodę przygotowano aż cztery teksty: ,,Botox: A Safe Poison" (,,English Matters" przygotowało FAQ wyjaśniające wiele kwestii związanych z tym zabiegiem), ,,Natural Beauty in the Fridge" (w tym artykule znajdziecie kilka przepisów na domowe maseczki), ,,A Cosmetic Exercise" i ,,Internet to the Rescue". W trzech kolejnych artykułach można przeczytać o tym, czego mężczyźni wymagają od kobiet, jak można sprawdzić, czy mężczyzna jest... gejem oraz jak skutecznie negocjować wysokość pożyczki lub prosić o awans. Na koniec Robin Das zachęcania do odwiedzenia romantycznego Nottingham, a Katarzyna Tutak zachęca do zapoznania się z krótką historią... piżamy.

,,English Matters Men Only"
Wydanie dla mężczyzn moim zdaniem jest o wiele ciekawszego od wydania dla kobiet. Wachlarz tematyczny jest o wiele szerszy, a słownictwo doskonale dobrane do idei numeru. Wydanie dla pań w tym starciu broni się jedynie piękną okładką. Zapraszam na szybki przegląd artykułów, z którymi zetkniecie się czytając ,,Men Only". Na dział ,,Technology" składają się dwa teksty: ,,Application is a Man's Best Friend" (czyżby?) i ,,Humble Abode? - the House of Bill Gates".Kolejny dział ,,Naked Truth" zawiera kolejne trzy artykuły ,,Food of Love", ,,Naughty, Naughtier, The Naughtiest" i ,,The Pirelli Calendar - Iconic or Tyre-d". Wszystkie te teksty w pewnym sensie dotyczą kobiet: pierwszy jest o afrodyzjakach, drugi o ,,znawcach kobiet", którym przoduje Hugh Hefner, trzeci zaś o słynnym Kalendarzu Pirelli. O kobietach jest również artykuł ,,Superior Girl". Co ciekawe, tekst ten jako jedyny znajduje się w dziale ,,Career" - czyżby władcze karierowiczki były największą zmorą pracujących panów? Pozostałe artykuły pogrupowane są w cztery działy, ale wszystkie dotyczą męskich zainteresowań takich jak zegarki (,,Watching the Wrist"), książki (,,Hitting the Books" - nawiasem mówiąc, dlaczego podobny artykuł nie znalazł się w wydaniu dla kobiet?!), ćwiczenia (,,Gyming it!") i sporty ekstremalne (,,Yes for Wings, no for Wimps - the X Games"). Tradycyjny artykuł o podróżach tym razem zachęca odbiorców do wyprawy do Trentino-Alto Adige w północnych Włoszech.

,,Français présent" 30/2014
Nie sądzicie, że ta okładka jest piękna? Oprawa graficzna tego numeru jest  dopracowana w najmniejszych szczegółach dzięki czmu całość prezentuje się świetnie. Miło jest uczyć się języka z takiego cudeńka. Szczególnie polecam Wam dwa artykuły z tego numeru: ,,La Françafrique: mythe ou réalité", którego autor rozprawia się z mitem(?) frankofońskiej Afryki i ,,Bruges: la perle du nord". Drugi z tych tekstów nadawałby się do działu ,,Voyage" razem z artykułem ,,Le pont du Gard: un pont hors du commun", ale trafił do ,,Actualités".Wielbicieli sztuki z pewnością zainteresują artykuły o Marcu Levym, pisarzu tłumaczonym na kilkadziesiąt języków, i Indili, wschodzącej gwieździe muzyki popularnej, a zainteresowanych kontaktami polsko-francuskimi tekst ,,Un Français en Pologne. Des calendriers et des traditions différentes". Bardzo nietypowy, ale przez to ciekawy jest artykuł ,,Que faire des vieux trains?" który przybliża odbiorcom kwestię recyklingu pociągów.


¿Español? Sí, gracias 28/2014
Lektura tego magazynu jest dla mnie wyzwaniem, ponieważ język hiszpański znam na poziomie podstawowym i większość artykułów czytam na zasadzie ,,a nóż coś zrozumiem". Na szczęście potężny słownik i ,,Gramatyka" zawsze służą mi pomocą. Czasami jednak to nie wystarczy. Artykuł ,,La importancia de las abejas en el mundo" (,,Znaczenie pszczół dla świata") jest przeznaczony dla poziomu C1. Oczywiście, nie udało mi się przeczytać go ze zrozumieniem, więc proszę o wrażenia z jego lektury osoby, które język hiszpański znają naprawdę dobrze i które miały już okazję sięgnąć po ten numer. Jego mocnym punktem z pewnością jest biograficzny tekst o Felipe VI, nowym królu Hiszpanii. W tym numerze pojawia się jeszcze jedna osobistość - Christopher von Uckermann, muzyk obdarzony ładną buzią i przyjemnym głosem. Współczesną Hiszpanię możemy też poznać dzięki artykułom: ,,Las carreras as universitarias con mas futuro en Espana" (z tego można się dowiedzieć, jakie kierunki warto studiować, by w przyszłości nie mieć problemów ze znalezieniem pracy) i ,,Toledo, ciudad medieval". Po lekturze numeru proponuję Wam przetestowanie przepisu na caballa con escabeche (makrelę w marynacie). Wątpię w walory smakowe tego dania, ale na pewno nie odmówię przepisowi na nie językowej wartości :)

Na koniec muszę zadać Wam tradycyjne już pytanie: które z czasopism najbardziej Was zainteresowało? Może chcielibyście przeczytać jeden z wymienionych artykułów w znanym sobie języku? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca

Za egzemplarze dziękuję wydawnictwu Colorful Media.

piątek, 5 grudnia 2014

Żmija na Wawelu [Kamil Janicki ,,Damy złotego wieku"]

Bohaterki Kamila Janickiego, postacie autentyczne, to kobiety, które zdecydowanie wyróżniały się wśród niewieściego rodu swoich czasów. Oczywiście, nie zawsze pozytywnie. O ile ,,Pierwsze damy II Rzeczpospolitej" stanowiły pewien wzór do naśladowania, to ,,Upadłe damy II Rzeczpospolitej" z pewnością nie. Najbardziej niejednoznaczne w ocenie są bohaterki trzeciej książki Janickiego a zarazem ósmej części serii ,,Prawdziwe historie" - ,,Dam złotego wieku".

Kamil Janicki,
,,Damy złotego wieku,
wydawnictwo Znak,
stron 493.
Tytułowe damy to Bona Sforza, Elżbieta Habsburżanka, Barbara Radziwiłłówna i Anna Jagiellonka Najważniejsza jest Bona, która jest wiodącą postacią dwóch rozdziałów, oraz co najmniej ważną wszystkich pozostałych. Jej wybór na najistotniejszą postać tej książki nie jest przypadkowy - Bona miała wyczucie polityczne, była sprytna i przebiegła, gdyby napotkała w Polsce na nieco bardziej przychylne ,,białogłowim rządom" otoczenie, mogłaby przejść do historii jako władczyni równie utalentowana co Izabela Kastylijska czy Elżbieta Tudor. Z dwóch jej znienawidzonych synowych, Habsburżanki i Radziwiłłówny, Janicki upodobał sobie tę drugą, bardziej wyrazistą. Potulna Elżbieta nawet na kartach tej książki nie została obdarzona jakimkolwiek temperamentem. Dziwi nieco kreacja Barbary Radziwiłłówny, szczwanej jak cały jej ród. Jej postać została w tej książce niemalże wyidealizowana; winą za wszelkie przypisywane jej przywary autor obwinia Mikołaja Czarnego, któremu rzeczywiście przez całe życie daleko było od świętości, zresztą najprawdopodobniej tak jak jego kuzynce. Anna Jagiellonka, od dziecka uważana za niewartą zainteresowania, dopiero pod koniec życia dała wyraz swojemu silnemu charakterowi i determinacji. To dzięki niej w Polsce władzę przejęła dynastia Wazów - potomkowie Jagiellonów.

W przeciwieństwie do pozostałych części wspomnianej serii, w ,,Damach złotego wieku" nie zastosowano podziału jeden rozdział-jedna postać. Ich nazwy na to wskazują, ale ich tytuły są jedynie koniecznym zabiegiem porządkującym spis treści. Losy tytułowych dam są tak ze sobą splątane, że rozdzielenie ich, nawet blisko pięćset lat po śmierci wszystkich heroin, byłoby niepoważne i przede wszystkim niepotrzebne.

Z lektury wynika, że Janickiemu najbardziej zależało na ukazaniu portretu psychologicznego swoich bohaterek. Nie dałoby się ich stworzyć, nie opierając się na faktach historycznych i źródłach z epoki, których w tej książce nie brakuje, jednak zabawa w odtwarzanie charakteru osoby, z którą nie miało się do czynienia, zawsze nosi znamiona wybitnie niehistorycznego gdybania. Janicki sam przyznaje, że ,,Damy złotego wieku'' nie są książką naukową. Nietrudno to zauważyć i bez wzmianki Janickiego, ale pisarz sam najlepiej wyjaśnił, jaki miał pomysł na swój najnowszy tekst:
,, ,,Damy złotego wieku" to książka przygotowana na podstawie literatury i źródeł historycznych, nie jest to jednak praca naukowa. Oceny zachowań i charakteru bohaterów, a także fabularyzowane sceny wzbogacające poszczególne rozdziały stanowią wizję autora - jedną z możliwych, ale na pewno nie jedyną. Zarazem ,,Damy złotego wieku" nie są w żadnym razie powieścią. Wszystkie wypowiedzi i cytaty wyszczególnione w książce w cudzysłowach pochodzą ze źródeł historycznych...*"
Pomimo tego, że publikacja ta nie jest powieścią, tak właśnie się ją czyta. Głównym tego powodem są liczne fabularyzowane wstawki oraz styl autora. Janicki lubi fantazjować na temat swoich bohaterek, ale nie waha się pochwalić swoim warsztatem profesjonalnego historyka, polemizując z przywołanymi kolegami po fachu. Czasami też ujawnia się i przenosi akcję (książka jest na tyle zbeletryzowana, że nie waham się użyć tego słowa) do współczesności, opowiadając o tym, jak obecnie wygląda grobowiec Bony czy jak dojechać do Neapolu. Nie jest to zbyt udany zabieg - niepotrzebnie odrywa czytelnika od zgłębiania się w staropolską rzeczywistość. Za tym, że ,,Damy złotego wieku" nie są książką stricte naukową świadczy również to, że brak w niej przypisów. Na szczęście tę wadę nadrabia rozbudowana bibliografia zawierająca aż dwieście dwanaście pozycji.

,,Damy złotego wieku" to książka o najsłynniejszych kobietach będącej u szczytu potęgi Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Kamil Janicki, oprócz wizerunku Boby Sforzy, Elżbiety Habsburżanki, Barbary Radziwiłłówny i Anny Jagiellonki, nakreśla też obraz kraju, który właśnie przeżywa lata swojej świetności jednocześnie tworząc podwaliny pod swój przyszły upadek. Pięknie wydana, ozdobiona licznymi ilustracjami książka jest lekcją historii, którą, jak to miała w zwyczaju, podporządkowała sobie władcza pani spod znaku pożerającego dziecko smoka. Zachęcam do lektury.

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca
*Janicki Kamil, ,,Damy złotego wieku", Kraków 2014, s. 471. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Znak Horyzont. 

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Podsumowanie pierwszej i zarazem ostatniej edycji wyzwania ,,Odkrywamy białe plamy"

Wszystko ma swój początek i koniec. Moje wyzwanie również. Gdy zakładałam swój blog, zachłysnęłam się wyzwaniami czytelniczymi - zgłosiłam się do kilkunastu i byłam zła, że nie nadążam za wszystkimi i że nie zgłaszam tak dużo książek jak pozostali uczestnicy. Kilka miesięcy temu zdałam sobie sprawę, że to robota głupiego i zrezygnowałam ze wszystkich wyzwań, także swojego. Tym samym zabawa Odkrywamy białe plamy przeszła do historii.

Cudo współczesnej grafiki komputerowej
Stworzyłam to wyzwanie pod wpływem chwili i bez szczególnego pomysłu na nie (co widać po niezwykle szczegółowym i dopracowanym bannerze, z którego śmieję się do dziś). Podstawowa zasada brzmiała: czytamy wszystko, co ma jakikolwiek związek z podróżami. Nie wymagałam niczego poza zgłaszaniem książek zaliczających się tematycznie do wskazanej grupy. Wyzwanie zaliczyły więc niemalże wszystkie osoby, które się do niego zgłosiły (oprócz dwóch osób, które nie zgłosiły ani jednej książki). Ile dokładnie, okaże się zaraz - zapraszam do przyjrzenia się kilku statystykom.

Razem ze mną oraz dwiema wspomnianymi osobami, do wyzwania zgłosiło się 14 osób. Największą aktywnością cały czas wykazywała się Alicjamagdalena, która zgłosiła aż 23 książki, ostatnią wczoraj, rzutem na taśmę wygrywając z Kamilem Nowakiem, który zgłosił 22 książki. Zgodnie z regulaminem, osoba, która zgłosiła najwięcej książek, otrzyma nagrodę w postaci książki-niespodzianki. Alicjo - nagroda zostanie do Ciebie wysłana, gdy na podany niżej adres e-mail, otrzymam Twój adres. Kolejną osobą, która otrzyma ode mnie książkę jest wspomniany już Kamil Nowak. W regulaminie zaznaczyłam, że drugą nagrodę otrzyma uczestnik, który moim zdaniem sięgał po najciekawsze książki. Wybór był bardzo trudny, długo się wahałam, ale w końcu musiałam podjąć decyzję. Niech pozostali uczestnicy wyzwania, wiedzą, że cenię i ich gust czytelniczy. Tymczasem Kamila proszę o wysłanie mi swojego adresu. Na wiadomości czekam pod adresem e-mail: franca.w.sieci@gmail.com. 

Kolejne świetne wyniki osiągnęły: Luka Rhei, Joanna Kulik i moja skromna osoba. Wszystkie zgłosiłyśmy po 16 książek. J. zgłosiła 9 książek, Klaudia 5, Magdalenardo 4 i AnnRK 3. Pozostałe dziewczyny zgłosiły po 1 książce. Wszystkim oczywiście gratuluję!

Łącznie zgłosiliśmy 118 książek. Ze statystyk wynika, że najczęściej sięgaliście (ja nie miałam ku temu okazji, po książki Martyny Wojciechowskiej (12 zgłoszeń) i Beaty Pawlikowskiej (10 zgłoszeń). Umiarkowaną popularnością cieszyła się również twórczość Wojciecha Cejrowskiego, Andrzeja Stasiuka, Krzysztofa Vargi, Pauliny Wilk, Piotra Kraśki, Jacka Hugo-Badera i kilku innych twórców.

Mam nadzieję, że zakończenie mojego wyzwania nie sprawi, że stracicie motywację do sięgania po literaturę podróżniczą. Byłabym przerażona, gdyby tak się stało! Tym, którzy muszą mieć nad sobą bat, pomocne mogą okazać się wyzwania i projekty Reporterskim okiem i Książkowe podróże (to drugie kończy się za 30 dni, ale jest możliwość przedłużenia go o kolejną edycję). Powodzenia!

To wszystko na dziś, dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam,
Franca